Piotr Jawor, Interia: Spotykam na ulicy Czecha i pytam, co wybiera: mistrzostwo olimpijskie w hokeju na lodzie czy mistrzostwo świata w piłce nożnej. Co odpowie? Mariusz Surosz*: - Wziąłby mistrzostwo świata w piłce, bo złoto olimpijskie już mają. Ale taki kibic to byłby fantasta, bo czeska piłka przechodzi duży kryzys. I najmocniej widać to chyba po reprezentacji. - Tak, zdecydowanie. Każde czeskie pokolenie świętowało jakiś sukces: dwa wicemistrzostwa świata oraz mistrzostwo Europy jako Czechosłowacja oraz wicemistrzostwo Europy jako Czechy. A teraz muszą się cieszyć sukcesikami klubowymi. Czesi zawodników mają w różnych klubach europejskich, ale nie mają zespołu narodowego. "Atmosfera w kadrze Czech i Polski jest taka sobie" Która reprezentacja bardziej zawodzi - polska czy czeska? - Mimo wszystko nasza, choć są pewne podobieństwa. Atmosfera w obu kadrach jest taka sobie. Selekcjoner Jaroslav Szilhavy największy konflikt ma chyba z Antoninem Barakiem z Fiorentiny. Problem zaczął się podczas meczu z Polską, bo Barak nie wyszedł w pierwszym składzie i coś tam nieprzyjemnego powiedział. Później dał wywiad, że chce grać w kadrze, ale Szilhavy znów go nie powołał. Chemii tam nie widać, a trener uratował się rzutem na taśmę wygraną z Wyspami Owczymi 1:0. Czesi żyją piątkowym meczem? - Ostatnio na jedynkach kolumn sportowych była nagła śmierć 52-letniego hokejowego mistrza olimpijskiego Romana Cechmanka oraz nowy kontrakt bramkarza Petra Czecha z hokejową ekipą z Wielkiej Brytanii - Belfast Giants. Do tego epizodzik sportowy, czyli przyjazd drużyny piłkarek Olympique Lyon i wygrana 9:0 ze Slavią Praga. To może znani z luzu Czesi bez większej presji podchodzą do meczu z Polską? - Od kilkunastu lat Polacy wskazują, że ich ulubiony naród to Czesi. I wtedy dziennikarze czescy dzwonią do mnie i pytają: "Wytłumacz mi, skąd się to bierze?". Mówię im, że Polacy nie tyle lubią Czechów, tylko swoje wyobrażenie o Czechach. Bo to tak naprawdę nie jest to wyluzowany naród. Teraz Czesi, z powodu drożyzny, nagminnie robią zakupy w Polsce. Mają nawet swoją grupę na Facebooku, jedną z moich ulubionych - zakupy w Polsce, rady, porady itd. Gdy zacząłem ją obserwować, miała 20 tys. członków, a dziś jest ich ponad 200 tys. Tam często można przeczytać hasła: "dzięki Bogu, że jest Polska". Oni u nas kupują jedzenie, leczą psy, kupują okulary, zamawiają meble. Teraz bowiem pomija się to, jakie w Czechach jest napięcie. Nie mówi się o manifestacjach przeciwko biedzie. Jest wielka krytyka polityki i porównywanie się do Niemców, Austriaków i Polaków, z czego wynika, że Czechom żyje się najgorzej. Ale jak Polak przyjeżdża do Pragi na kilka dni, to ma wrażenie, że to naród luzaków... Co więc będzie po przegranej z Polską? Nic nie będzie. Oni nie mają złudzeń, bo wiedzą, że nawet jeśli awansują na Euro, to nic na nim nie zdziałają. Czesi piłkę traktują bardziej serio niż Polacy? - Na poziomie klubowym tak, bo tu jest duża rywalizacja między czołówką: Spartą, Slavią i Viktorią Pilzno. Im się inaczej żyje, gdy się okaże, że są lepsi od rywala z Pragi. A jak klub z Pragi jedzie poza stolicę, to traktuje się to jak przyjazd Legii. "Jedzie" się z nimi, ale także dlatego, że w Pradze żyje się lepiej. To emocje podobne do derbów Krakowa, Łodzi, czy meczu Legia - Lech. "Na Euro 2024 awansują Czesi" To kto, oprócz Albanii, awansuje na Euro z naszej grupy? - Mimo wszystko chyba Czesi. To wygląda jak wyścig żółwi, ale pamiętajmy, że historia wskazuje, że Polakom z Czechami zawsze grało się ciężko. I nie ma się co dziwić, bo to Czesi uczyli grać Polaków w piłkę. Pierwszy profesjonalny trener w Polsce, to był Frantisek Kożeluh, zatrudniony przez Cracovię. A Jaroslav Vejvoda odkrył talent Kaziemirza Deyny. Do tego w Polsce pracowało wielu Czechów, gra u nas też wielu zawodników z tego kraju. Mówi, że żyje się u nas wspaniale. Oczywiście, że Czesi w Polsce zarabiają lepiej niż u siebie, bo w polskiej lidze płaci się więcej niż w czeskiej. Nieprzypadkowo zresztą Polacy w czeskiej lidze nie grają... Czescy hokeiści o Polsce też nie powiedzą złego słowa. A wracając do reprezentacji Polski - my już te eliminacje przegraliśmy, w barażach też nie mamy atmosfery do awansu. W Czechach i w Polsce po tych eliminacjach, bez względu na wynik, kac pozostanie. A interesujesz się jeszcze tym, co dzieje się w Cracovii. - Wiem, co się w klubie dzieje. Teraz wszystko zależy od zdrowia profesora Filipiaka. W przypadku najgorszego i ewentualnej sprzedaży klub pewnie znalazłby nabywcę, ale czy np. zostałaby zachowana sekcja hokeja? Tego nie wiem. * Mariusz Surosz - Polak od 40 lat zajmujący się Czechami, autor trzech książek od tym kraju. Od dwunastu lat żyjący w Pradze, zarabiający jako przewodnik po tym mieście. Rozmawiał Piotr Jawor