Andrzej Klemba, Interia: Trener Michał Probierz powołał szeroką kadrę na Euro 2024. Są jakieś zaskoczenia? Jacek Ziober: Wydaje mi się, że jednak na początku pracy dokonywał innych wyborów i jest sporo zmian w porównaniu do październikowych powołań. Oby było tak, że postawił na piłkarzy, którzy są w formie, a nie na imiona i nazwiska. Jakie ma pan wątpliwości? - Na przykład dotyczące Piotra Zielińskiego, ale to głównie dlatego, że w związku z jego odejściem z Napoli, mało grał w końcówce sezonu. Żebyśmy mogli coś zdziałać na Euro, musimy mieć wszystkich piłkarzy w pełni formy i zdrowych. Nie ma też Matty’ego Casha, ale nie wiemy, jakie były dokładnie powody. Czy trener był u niego i szczerze porozmawiał, jak wygląda jego sytuacja? Tylko szczerze, a nie podczas gry w golfa. To był ważny zawodnik, który na prawej stronie dawał sporo opcji. Jest solidny w obronie i pożyteczny w ataku. Nie widzę kogoś odpowiedniego na jego miejsce. Co do bramkarzy to chyba spodziewane wybory? - Tak, nie ma wątpliwości, kto jest numerem jeden, choć przypominam, że Szczęsnemu nie zawsze udają się wielkie turnieje. A to czerwona kartka na Euro 2012, a to kontuzja. W defensywie jest sześciu stoperów a tylko Bartosz Bereszyński i Tymoteusz Puchacz to boczni obrońcy. - Trudno od razu kogoś z nich odrzucić. Z takiego Salamona może być niespodzianka. Poza tym to reprezentacja Polski musi się dostosowywać do rywali, a nie odwrotnie. Nie możemy z każdym zagrać tak samo. Nas na to nie stać, dlatego na razie poznaliśmy nazwiska, ale nie wiemy, jaki jest plan na rywali. Nasza reprezentacja nie za bardzo ma swój styl, w stu procentach sprawdzonych zawodników na każdą pozycję, których można tam w ciemno stawiać. Dlatego musimy mieć pomysł na tych rywali. W pomocy jest po czterech defensywnych, środkowych pomocników i skrzydłowych. - Nie wiem, czy potrzebujemy aż czterech tak defensywnych zawodników. Kacper Urbański znalazł się w kadrze, by zbierać doświadczenie. Jest Nicola Zalewski, który może być naszym numerem jeden. Ciekawa jest sytuacja z Kamilem Grosickim. W takim wieku [36 lat - przyp. red.] jest jednym z najlepszych w polskiej lidze. Zacięcie ma niesamowite i mam nadzieję, że jedzie na Euro, żeby być ważną postacią, a nie żeby dobić do setki występów. On nawet jak nie grał w klubie i przyjeżdżał na kadrę, to się wyróżniał. Frankowski, Moder i Piotrkowski to jak najbardziej słuszne wybory. W drugiej linii łatwiej jest przestawiać zawodników. Zresztą tam powinna być wymienność pozycji. Jak grałem na lewej stronie, to nie miałem rozłożonych torów i tylko biegałem do przodu i z powrotem. W ataku mamy pięciu zawodników. Nie za dużo? - Do Euro zostały trzy tygodnie. Lokomotywa już powinna się rozpędzać. Tu właśnie trochę nie rozumiem po co aż pięciu. Jeśli będziemy grali dwójką napastników, to oni już podczas zgrupowania powinni w duetach ze sobą współpracować. Jak pan widzi te duety? - Podstawowy to Świderski i Lewandowski. To najbardziej sensowny duet. Karol jest ruchliwy, szuka gry, potrafi zejść do boku i zamieszać. Nie jest egoistą, potrafi wykorzystać strzał Roberta i dobić. Lewandowski też się cofa i szuka piłki, ale czasem to wynikało z frustracji, gdy drużynie nie szło. Pozostali - Milik, Buksa czy Piątek to raczej napastnicy, którzy stoją w polu karnym i czekają, jak im piłka spadnie. To jaki skład na pierwszy mecz? - Szczęsny, Bednarek, Kiwior, Bereszyński, Frankowski, Zalewski, Piotrkowski, Romanczuk, Zieliński, Lewandowski i Świderski. Co możemy osiągnąć w Niemczech? - Każdy trener musi swoje wybory obronić wynikiem. Jeśli dobrze dobierze zawodników, będą zdrowi i w formie, to powinni zrobić krok, by gonić Włochów, Hiszpanów, Portugalię czy Niemców. Jak będzie klapa, to niestety trzeba szukać kolejnego selekcjonera. Ostatnie eliminacje pokazały, że idziemy w złą stronę. Teraz jedziemy na Euro, mamy trudna grupę i nie możemy myśleć, że jak wygramy z Austrią, to wyjdziemy do fazy pucharowej. 1:0 może okazać się za mało, bo potem gramy z Francją. Oni drugim składem mogą nas pokonać, chyba że znów się pokłócą. Rozmawiał Andrzej Klemba