INTERIA.PL: Leo Beenhakker tym razem na dłużej powierzył panu funkcję swego asystenta. Bez dwóch zdań to dowód uznania i zaufania. - I tak właśnie traktuję tą nominację. Praca dla reprezentacji jest zawsze zaszczytem, a ja tym bardziej się cieszę, że pracuję z takim fachowcem, jak Leo Beenhakker. Gdy Leo zaoferował mi pracę, nie miałem żadnych znaków zapytania. Będę się starał również spowodować, aby moja praca była jak najbardziej wydajna i przynosiła najlepsze efekty. Czy wasze kompetencje zostały jakoś podzielone? Czym różni się pańska praca od tej, którą wykonuje inny asystent selekcjonera, Bogusław Kaczmarek? - Oczywiście trener Beenhakkera ma w sztabie wszystko dobrze poukładane. Na razie podzieliliśmy się meczami, które będziemy obserwować w najbliższym czasie. O moich pozostałych obowiązkach dowiem się na spotkaniu z Leo, na które się wybieram za chwilę. Na jakich stadionach będzie można pana wkrótce spotkać? - Czeka mnie mocny tydzień. Zaczynam od wizyty w Lubinie na meczu eliminacji Ligi Mistrzów Zagłębia ze Steauą. Później wybieram się do Poznania na turniej Remes Cup, a w weekend czekają mnie mecze Korony z Lechem, Zagłębia Lubin z Wisłą i Górnika Zabrze z Legią. Wiadomo, wielkimi krokami zbliża się ważny sprawdzian naszej kadry z Rosją (22 sierpnia w Moskwie - przyp. red.). Już na to spotkanie musimy wyselekcjonować kadrę, na której się oprzemy, jadąc na arcy trudne mecze eliminacyjne z Portugalią i Finlandią. Przeprowadza się pan do Warszawy? - Nie ma takiej potrzeby. Większość meczów, które mam zobaczyć odbędzie się w południowej Polsce, więc zostaję w Krakowie. A co zrobię później, to wszystko się rozstrzygnie przed końcem listopada. Stąd moja umowa obowiązuje na razie na ten okres. Albo jedziecie dalej z Beenhakkerem na tym samym wzóku, albo - na wypadek niepowodzenia w walce o Euro 2008 zmiana warty? - Mamy jeden cel - zakwalifikować się do mistrzostw Europy. Na tym się skupiam i nie wybiegam myślami w przyszłość dalej niż do końca listopada. Roztrząsaliście jeszcze przyczyny porażki z Ormianami? - Ten mecz był analizowany, wnioski zostały wyciągnięte - przekażemy je zawodnikom, ale bez pośrednictwa mediów. Co do porażki, to mam nadzieję, że to tylko wypadek przy pracy, a takie się zdarzają w piłce. Budowa i prowadzenie drużyny to proces ciągły. Zamierzamy stopniowo poprawiać grę naszej kadry. Rozmawiał: Michał Białoński