Wydawało się, że po blamażu z Mołdawią, Polska wyczerpała już limit błędów. Tym bardziej, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom, kibice nie zrobili bojkotu z Wyspami Owczymi i szczelnie wypełnili PGE Narodowy. Tymczasem "Biało-Czerwoni" bardzo długo nie potrafili "napocząć" czwartkowych rywali. Zdenerwowało to fanów, którzy w przerwie wygwizdali schodzących zawodników. "Pierwsze 70 minut wyglądało, jak walenie głową w mur, ale tak zagrały Wyspy Owcze, stając dziewięcioma zawodnikami blokiem w dwóch liniach, bronili się dosyć głęboko" - tłumaczył siebie i kolegów z kadry obrońca Bartosz Bereszyński. Wreszcie prowadzenie dla podopiecznych Santosa uzyskał Lewandowski, wykorzystując rzut karny. Następnie napastnik Barcelony ustalił wynik meczu, uderzając ponad bramkarzem rywala. Polska wygrywa z Wyspami Owczymi. "70 minut to było walenie głową w mur" Okazało się, że "Lewy" wciąż pozostaje najmocniejszym magnesem w polskiej kadrze. Po spotkaniu do cieszącego się na murawie PGE Narodowego napastnika podszedł bowiem mały chłopiec. Blisko niego były już służby porządkowe, ale 35-letni snajper wręczył dziecku swoją koszulkę i jeszcze przytulił. Uradowany chłopiec, przy oklaskach innych kibiców, pobiegł potem do wyjścia, już bez jakiejkolwiek interwencji. El. Euro 2024. Polaków czeka ciężki mecz w Tiranie Zwycięstwo nad Wyspami Owczymi pozwoliło "Biało-Czerwonym" przesunąć się na trzecie miejsce tabeli. Tracą tylko dwa punkty do liderujących Czechów i jeden do Albańczyków. Te dwie drużyny zagrały ze sobą w Pradze, gdzie padł remis 1-1. W niedzielę Polacy wystąpią w Tiranie i zdają sobie sprawę, że to będzie ciężki pojedynek. Cezary Kulesza nie zwlekał. Od razu nawiązał do wywiadu Lewandowskiego W innym meczu grupy E, który odbędzie się 10 września Wyspy Owcze podejmą Mołdawię.