Co z Karolem Świderskim i Robertem Lewandowskim? To pytanie spędza sen z powiek nie tylko Michałowi Probierzowi, ale i kibicom reprezentacji Polski. Napastnik Hellasu Werona został nagrany po meczu z Turcją, a na wideo widać, że mocno kuleje. To wcale nie musi jeszcze oznaczać hiobowych wieści dla biało-czerwonych. Świderski niczym Kapustka - oby w przypadku napastnika skończyło się to lepiej O niesamowitym pechu może mówić Karol Świderski. Już na początku ostatniego spotkania reprezentacji Polski przed wyjazdem na Euro 2024 popisał się formą. Wykorzystał podanie od Roberta Lewandowskiego i otworzył wynik w starciu z Turcją. Radość trwała jednak dosłownie kilka sekund. Podczas celebrowania bramki niefortunnie upadł i doznał kontuzji kostki. Napastnik Hellasu Werona usiłował jeszcze wrócić na boisko, ale po chwili musiał odpuścić i zmienił go Krzysztof Piątek. Ta sytuacja przypomina tę sprzed blisko trzech lat. Wówczas Bartosz Kapustka otworzył wynik dla Legii Warszawa w meczu eliminacji Ligi Mistrzów z Florą Tallinn. Świętowanie gola kosztowało go później dziewięć miesięcy leczenia urazu kolana. Na szczęście nic nie wskazuje na to, by 27-latek miał przeżyć podobny scenariusz. Nagranie po meczu może dawać nadzieję Świderski już podczas meczu był pod opieką reprezentacyjnych lekarzy. Na zdrowie każdego z piłkarzy trzeba teraz chuchać i dmuchać, tym bardziej, że sparingu z Turcją nie dokończył też Robert Lewandowski. Jedno z nagrań po ostatnim gwizdku daje jednak pewne nadzieje. Na nim reprezentant Polski spaceruje po murawie ze swoim synem. Z jednej strony gracz ewidentnie kuleje. Gdyby jednak doszło do poważnej kontuzji, trudno założyć, by sztab pozwolił mu spacerować z dodatkowym obciążeniem. Jacek Kurowski z TVP, powołując się na rozmowę zasłyszaną przy ławce, donosił, że wstępna diagnoza wskazuje na podkręcenie stawu skokowego. Pauza Świderskiego nie powinna - według tego scenariusza - wynieść więcej niż pięć dni. Niewykluczone zatem, że będzie do dyspozycji Michała Probierza już na spotkanie z Holandią. Musimy jednak zaczekać na oficjalne wyniki badań.