Mateusz Bogusz wprowadził swój zespół do półfinału play-offów Konferencji Zachodniej. Polak zaimponował formą tuż przed listopadowym zgrupowaniem reprezentacji Polski. Mateusz Bogusz bohaterem Los Angeles FC, wielki sukces coraz bliżej Mateusz Bogusz na krótką chwilę zniknął z radarów polskich kibiców, ale gdy już wrócił, to w spektakularnym stylu. Sezon w Major League Soccer zbliża się powoli do puenty. Obecnie rozgrywane są play-offy w obrębach dwóch konferencji. Los Angeles FC w ćwierćfinale Konferencji Zachodniej mierzyło się z Vancouver Whitecaps. Pierwsze spotkanie padło łupem drużyny z Miasta Aniołów (2:1), a jedną z asyst zaliczył właśnie Bogusz. Niestety dla niego, rewanżowe starcie LAFC przegrało (0:3), więc konieczne było dodatkowe spotkanie. W nim oglądaliśmy tylko jedną bramkę. Ale za to jaką! W 62. minucie bramkarz Vancouver Whitecaps zdecydował się na długie podanie, a te przejął Aaron Long, natychmiast podając do przodu. Tam czyhał już Bogusz, który świetnym przyjęciem od razu minął jednego z rywali, po czym z zimną krwią umieścił piłkę w siatce. Tym samym jednokrotny reprezentant Polski wprowadził swój zespół do półfinałów Konferencji Zachodniej, wybrano go też najlepszym zawodnikiem spotkania. Tam LAFC podejmie na własnym stadionie Seattle Sounders, a o dalszym awansie zadecyduje tylko jeden mecz. Teraz czas na udowodnienie przydatności reprezentacji Polski Mateusz Bogusz od początku tego sezonu MLS wytrwale pracował na otrzymanie swojej szansy w reprezentacji Polski. Doczekał się jej relatywnie późno, bo pierwsze powołanie dostał we wrześniu. Wówczas biało-czerwoni rozegrali dwa mecze w Lidze Narodów: najpierw wygrali w Szkocji (2:3), a następnie przegrali u siebie z Chorwacją (0:1). Michał Probierz dał Boguszowi szansę w drugim z wymienionych spotkań, a 23-latek wybiegł w podstawowym składzie. Niestety, medaliści dwóch ostatnich mistrzostw świata okazali się wówczas dla Polaków zbyt trudnym rywalem. Cała drużyna funkcjonowała źle, a pomocnik LAFC nie mógł pokazać swoich atutów. Rozczarowujący debiut miał spore konsekwencje, bo Bogusz już w październiku nie pojechał na kadrę. Mogło się wydawać, że selekcjoner dał pomocnikowi jedną szansę, a o drugą może być ciężko. Przewidywania okazały się nietrafione, bo powołanie na ostatnie zgrupowanie reprezentacji w tym roku dotarło do Miasta Aniołów. Po ostatnim występie w klubie Bogusz na pewno przyleci do Polski zmotywowany. Teraz przyszedł czas na przełożenie dyspozycji na kanwę międzynarodową. W listopadzie biało-czerwoni zmierzą się na wyjeździe z Portugalią, a także podejmą u siebie Szkocję.