Mistrzostwa świata w 2018 roku okazały się dla reprezentacji Polski kompletną porażką. To jednak nie wyniki podczas mundialu miały zdecydować o rozstaniu Adama Nawałki z reprezentacją Polski. Biało-czerwoni po porażkach z Senegalem i Kolumbią, a także zwycięstwie nad Japonią zajęli ostatnie miejsce w grupie. Oczekiwania były rozdmuchane jak nigdy, a skończyło się jak zawsze. Nawałka ugiął się pod naporem krytycznych komentarzy po turnieju. Selekcjoner został zaszczuty przez dziennikarzy i kibiców, a jego zachowanie podczas konferencji prasowej po meczu z Japonią świadczyło o tym dobitnie. W kraju rozpoczęło się rozpaczliwe poszukiwanie jego następcy. Kadra była dobrze poukładana, choć egzaminu w Rosji nie zdała. Z nieoczekiwanego kandydata na selekcjonera reprezentacji Polski PZPN rozważał kilku kandydatów, m.in. Jacka Magierę, Cesare Prandelliego, a nawet, według scenariusza nieco bardziej sci-fi, Antonio Conte. W tym gronie znalazł się również stosunkowo młody trener, który miał za sobą sezon pełen sukcesów z Wisłą Płock - Jerzy Brzęczek. Trzęsienie ziemi, a teraz to. Zbigniew Boniek nie mógł się powstrzymać. Aż pieje z zachwytu Były kapitan reprezentacji Polski doprowadził "Nafciarzy" do 5. miejsca w Ekstraklasie. Mocno interesowały się nim wówczas Lech Poznań i Legia Warszawa. Telefonu od PZPN-u z ofertą poprowadzenia kadry narodowej Brzęczek nie mógł odrzucić. I tak w lipcu 2018 roku został on oficjalnie zaprezentowany jako nowy selekcjoner. Wymagający kibice szybko podnieśli lament - szkoleniowcem reprezentacji Polski został trener, który na koncie nie ma żadnych sukcesów? W przeszłości poza Wisłą Płock prowadził m.in. Raków Częstochowa, Lechię Gdańsk, czy GKS Katowice. W żadnym z tych klubów nie udało mu się przebić średniej punktowej na poziomie 1,60. Każdemu jednak należy się w piłce kredyt zaufania i tak było również w przypadku Brzęczka. Brak stylu, taktyki - kibice szybko zrazili się do Jerzego Brzęczka Choć wyniki osiągał całkiem przyzwoite, kibice dość szybko przekonali się, że Brzęczek kadry "nie zbawi". Szkoleniowiec niemal od początku krytykowany był za "brak stylu", a także wątpliwej jakości odprawy taktyczne. Jerzy Brzęczek przekonał się o tej presji wyjątkowo boleśnie. Wraz z każdym kolejnym słabszym meczem rósł poziom niezadowolenia z pracy selekcjonera. Nie obniżały go niestety zwycięstwa, których również nie brakowało. Trzeba jednak przyznać, że trener sam sobie nie pomagał. W internecie nie brakuje kompilacji jego najbardziej kuriozalnych wypowiedzi z konferencji prasowych, a także słynnych "odpraw" dla zawodników. "Krystian próbuj" - usłyszał od szkoleniowca Krystian Bielik przed wejściem na boisko w meczu ze Słowenią. Polacy przegrali wówczas 0:2, a Jan Oblak w rozmowie z mediami przyznał, że nie musiał się zbytnio wysilać. Zepsuta atmosfera wokół kadry. "Niekochani" kuriozalną odpowiedzią ze strony PZPN Konflikt medialny Jerzego Brzęczka z mediami zaowocował nawet powstaniem filmu "Niekochani". PZPN starał się wybielić w nim obraz selekcjonera, u którego wystąpił słynny już "syndrom oblężonej twierdzy". Pod koniec pracy z kadrą Brzęczek niemal każde pytanie ze strony dziennikarzy traktował jako atak na jego osobę, a cierpiały na tym niestety wyniki. Doprowadziło do do zobojętnienia kibiców względem drużyny, która zbyt często poszukiwała na boisku swojej tożsamości i to z opłakanym skutkiem. Lewandowski może się martwić. FC Barcelona gotowa na rozstanie. "Ofiara pożegnania Xaviego" Jedną z bardziej "niefortunnych wypowiedzi" trener popełnił po zwycięstwie nad Austrią w 2019 roku. Dziennikarze i kibice byli mocno rozczarowani stylem biało-czerwonych, którzy grali coraz bardziej siermiężnie. Trener wypalił wtedy, że "mieliśmy dwóch piłkarzy z Championship, a Austriacy mają całą kadrę z Bundesligi". Zostało to odebrane jako mocno dyskredytujące grających wówczas na drugim poziomie rozgrywkowym w Anglii Mateusza Klicha, Kamila Grosickiego i Krystiana Bielika. Zieliński i Lewandowski mówią "dość". Jawny bunt reprezentantów wobec szkoleniowca Cytatem, który na stałe zapisał się w pamięci kibiców biało-czerwonych były kontrowersyjne słowa na temat formy Piotra Zielińskiego. Brzęczek zapewne zakładał, że wypowiedź zostanie potraktowana w sposób humorystyczny. Nie był świadomy, jak potężną reakcję wywoła w środowisku. "Jeżeli wstanie (Zieliński - red.) pewnego dnia i coś mu przeskoczy w głowie, to będziemy mieli zawodnika, którego będą nam zazdrościć wszyscy na świecie" - stwierdził podczas jednej z konferencji prasowych. Wystarczyło kilka godzin, żeby internet zalała fala memów i złośliwych komentarzy. Po jakimś czasie dość pracy pod wodzą Brzęczka miał także Robert Lewandowski. Kamery zarejestrowały, jak podczas jednego z meczów po krótkiej rozmowie z selekcjonerem wyraźnie przewraca oczami. Werdykt był jednoznaczny - "Lewy" nie postrzega szkoleniowca za żaden autorytet. Po porażce z Włochami w 2020 roku na pytanie o taktykę kapitan kadry odpowiedział reporterowi TVP Sport milczeniem. Trudno było o bardziej dosadne podsumowanie współpracy ze sztabem szkoleniowym. Wisienką, lub jak kto woli "truskawką na torcie" przygody Jerzego Brzęczka z reprezentacją Polski była publikacja pióra Pani Małgorzaty Domagalik "W grze", poświęcona karierze srebrnego medalisty olimpijskiego z 1992. Wydana została w wyjątkowo niefortunnym momencie - na kilka miesięcy przed zwolnieniem selekcjonera, kiedy biało-czerwoni spisywali się koszmarnie w Lidze Narodów. Krzysztof Stanowski nie zostawił na książce "suchej nitki", podobnie zresztą jak opinia publiczna. Miała ona za zadanie gloryfikować dokonania Jerzego Brzęczka, a prawdopodobnie zamiast poprawić jego wizerunek, jedynie mu zaszkodziła. Do zwolnienia trenera doszło w styczniu 2021 roku. Była to stanowcza i nieoczekiwana decyzja ze strony Zbigniewa Bońka.