- Trafiliśmy do bardzo wyrównanej grupy - oceniał na gorąco losowanie selekcjoner kadry U17 Marcin Włodarski w rozmowie z "Łączy Nas Piłka". Prowadzona przez niego reprezentacja zagra na mundialu w Indonezji przeciwko Japonii, Senegalowi i Argentynie. - Myślę, że tworzymy najsilniejszą grupę z całej stawki mistrzostw świata. Każdy przeciwnik prezentuje zupełnie inny styl gry. Taki turniej będzie z pewnością wielkim przeżyciem dla moich zawodników, sztabu szkoleniowego, ale też dla mnie. Już nie mogę doczekać się pierwszego występu - dodawał. Pierwszy mecz polskiej kadry już za moment - 11 listopada Polacy o godzinie 10 polskiego czasu "Biało-Czerwoni" zmierzą się z Japonią. Trzy dni później rywalem Orłów będzie Senegal, a ostatnim grupowy mecz Polska rozegra 17 listopada przeciwko Argentynie. Rozpalone nadzieje na Euro U17 Polska kadra do lat 17 serca kibiców zdobyła już w maju, podczas mistrzostw Europy w tej kategorii wiekowej. Tam otarła się o awans do finału, ale nie chodziło o sam wynik. Polacy imponowali widowiskową grą, składnymi i koronkowymi akcjami, efektownymi dryblingami i parciem do przodu przy każdym wyniku. Już w pierwszych dwóch meczach "Biało-Czerwoni" zdobywali po 5 bramek. Najpierw rozbili Irlandię 5-1, a później wynikiem 5-3 pokonali Węgrów. W ostatnim meczu fazy grupowej przegrali niespodziewanie 0-3 z Walią, ale i tak pewnie awansowali do kolejnej rundy. W ćwierćfinale na drodze Orłów stanęła reprezentacja Serbii. Polacy dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, ale Serbowie za każdym razem wyrównywali. Gdy wydawało się, że do rozstrzygnięcia będzie potrzebna dogrywka, decydujący cios w 89. minucie zadał Filip Rejczyk. "Biało-Czerwoni" wygrali 3-2 i awansowali do półfinału. W nim czekali już faworyci i późniejsi triumfatorzy - Niemcy. Na placu boju pozostały już tylko zresztą dwie inne drużyny: Francja oraz Hiszpania. Polska znalazła się zatem w towarzystwie doborowym. Półfinałowe spotkanie z Niemcami było spektaklem samym w sobie. Już w 7. minucie "Biało-Czerwonych" na prowadzenie wyprowadził Daniel Mikołajewski, lecz rywale szybko odrobili straty. To jednak nie załamało Polaków, którzy na przerwę schodzili prowadząc 2-1. Początek drugiej odsłony należał do Niemców - w 57. i 65. minucie rywali zdobyli dwa gole, wychodząc na prowadzenie 3-2. Reakcja Orłów była błyskawiczna. Już trzy minuty później gola na 3-3 zdobył Filip Wolski! W szalonej końcówce awans do finału wyszarpali ostatecznie Niemcy, wygrywając 5-3. Styl gry, a przede wszystkim ofensywne popisy Polaków sprawiły jednak, że młodzi piłkarze zaskarbili sobie sympatię fanów w całym kraju. A każdy kto obserwował ich spotkania na miejscu, także nie szczędził słów uznania. Kapitalna forma w tym roku Na mistrzostwa świata U17 "Biało-Czerwoni" awansowali bez większych problemów. Po drodze rozbili m.in. 5-0 Słowację, a z Łotwą i Mołdawią wygrali po 3-0. Nie dali też szans Szwecji oraz Czechom, przegrywając zaledwie jedno spotkanie z Portugalią. Razem z meczami towarzyskimi, Polacy pod wodzą Marcina Włodarskiego wygrali w tym roku 15 z 20 spotkań. W tym czasie strzelili aż 61 goli. Daje to średnio ponad trzy trafienia na mecz! Zresztą wyniki "Biało-Czerwonych" nie potrzebują komentarza. Bronią się same. W lutym Polacy pokonali 5-0 Belgię i 5-2 Szwecję. W sierpniu wzięli rewanż na Walii, rozbijając ją 7-2. Jeszcze bardziej imponująco wyglądały jesienne wyniki: w każdym z pięciu spotkań Polacy zdobyli przynajmniej 4 bramki. Wyniki to: 4-0 z Arabią Saudyjską, 4-0 z Austrią, 4-0 ze Słowacją, 5-0 z Czechami i 4-4 z Chorwacją. Dlatego też na mistrzostwa świata do Indonezji kadra jechała ze sporymi nadziejami, będąc piękną odmianą dla przyzwyczajonych do siermiężnej polskiej gry kibiców dorosłej kadry. I nadzieją na lepszą piłkarską przyszłość. - Nie będziemy stawiać na pragmatyzm. Myślę, że może być ciężko ze względu na warunki klimatyczne, ale zupełnie nie planujemy w związku z tym zmieniać niczego w naszym stylu. Będziemy grali tak samo, jak do tej pory - mówił w rozmowie z Przemysławem Langierem z Goal.pl selekcjoner Włodarski. Afera alkoholowa. Co wydarzyło się w Indonezji? Mało kto spodziewał się wówczas, że młodą reprezentacją tuż przed mundialem wstrząśnie afera, o której będzie mówiła cała Polska. I że skończy się ona odesłaniem do domu Oskara Tomczyka, Filipa Wolskiego, Jana Łabędzkiego i Filipa Rózgi. Według relacji Dawida Dobrasza z portalu Meczyki.pl kilka dni przed pierwszym spotkaniem selekcjoner Włodarski zrobił obchód po pokojach, upewniając się, że młodzi piłkarze spędzają czas zgodnie z zaleceniami. Przed zaśnięciem postanowił jednak zrobić obchód ponownie. Wówczas okazało się, że dwa pokoje są puste. Uciekinierów szybko namierzono - w jednym z pobliskich barów. Na stole stał alkohol z gatunku mocniejszych, zawodnicy byli w stanie wskazującym, a jeden z nich miał mieć nawet rozciętą głowę. Kara mogła być tylko jedna - piłkarze zostali odesłani ze zgrupowania. Co gorsza, FIFA nie zgodziła się na zastąpienie usuniętych zawodników innymi powołanymi, ponieważ zmiany zostały zgłoszone po terminie i nie wynikały z przyczyn zdrowotnych. W tej sytuacji regulamin FIFA jest nieugięty. I oznacza, że Polacy przystąpią do turnieju w mocno okrojonym składzie, mając do dyspozycji jedynie 14 zawodników z pola. Trener kadry U17 nie przebierał w słowach w sprawie afery alkoholowej Marcin Włodarski: To moja osobista porażka Młodzi zawodnicy zawiedli nie tylko zaufanie trenera Włodarskiego, przy okazji rujnując swoją szansę na przeżycie wymarzonego turnieju. I mocno nadszarpując własny wizerunek. Ostatecznie na ich wybryku ucierpiała cała drużyna. - To moja osobista porażka, bo my chłopców chcemy też wychowywać. Przebywamy z nimi dużo czasu, prawie tyle samo co rodzina. Traktuję to osobiście w kategorii porażki - mówił przybity całą sytuacją selekcjoner Włodarski. Sytuacja jest tym bardziej przykra, że podobna miała miejsce ponad rok temu podczas Pucharu Syrenki. Wówczas selekcjoner za alkoholowy wyskok usunął z kadry Michała Matysa oraz Michała Tudruja. - Nie możemy pozwalać na niektóre sytuacje. Wierzę w to, że ci chłopcy to zrozumieją i jeszcze kiedyś do nas wrócą, choć oczywiście nie prędko. Jesteśmy w przeddzień bardzo dużej imprezy, ci chłopcy bardzo ciężko pracowali, aby się tutaj znaleźć. Osobiście wykonywałem telefony do rodziców, rozmawiałem z nimi. Wiemy wszyscy, że dla zawodników i ich rodzin to bardzo trudna sprawa - dodał.