Trening był otwarty dla mediów i kibiców. Gospodarze obiektu "Sputnik-Sport" ograniczyli jednak możliwość wstępu. Wejście na obiekt było biletowane. Dla przedstawicieli mediów przeznaczono 98 wejściówek. Zajęcia miały luźny charakter. Zawodnicy głównie bawili się piłką, lub grali w tzw. dziada. Glik i Kurzawa biegali wokół boiska. - Malcziki w różowych koszulkach są fajni - rzuciła kobieta, która przechodziła obok boiska. Na trybunach zasiadło wielu kibiców z Azji oraz Rosji. Najbardziej zainteresowani byli Robertem Lewandowskim. 12-letni chłopiec wywiesił baner z napisem w języku angielskim: "Lewandowski, daj mi swoją koszulkę". Fani mogli podejść do barierki oddzielającej trybuny od boiska dopiero po zakończeniu treningu. Kapitan reprezentacji Polski w asyście ochroniarzy po zajęciach najdłużej przebywał z fanami, którym cierpliwie rozdawał autografy i pozował do wspólnych zdjęć. W tym czasie Maciej Rybus, Karol Linetty i dyrektor reprezentacji Polski Tomasz Iwan strzelali na bramkę, której bronił Bartosz Białkowski. Przez cały czas wokół boiska biegał Glik, który na zgrupowaniu w Arłamowie doznał kontuzji barku. Pierwotnie wydawało się, że obrońca AS Monaco nie poleci do Rosji. Jednak po szczegółowych badaniach w Nicei okazało się, że za kilka dni będzie mógł wrócić do treningów z zespołem. - Kamil to odpowiedzialny facet i zdaje sobie sprawę, że jeśli nie będzie mógł grać, to będzie musiał być szczery. Dobrze sobie radził z trudnościami na boisku i wychodził obronną ręką. Fajnie, że jest z nami, bo jest ważny dla nas również poza boiskiem - przyznał Łukasz Piszczek. Turniej w Rosji rozpocznie się w czwartek. Wówczas na Łużnikach w Moskwie gospodarz imprezy zmierzy się z Arabią Saudyjską. Rywalami Polaków w grupie H będą kolejno: Senegal (19 czerwca w Moskwie), Kolumbia (24 czerwca w Kazaniu) i Japonia (28 czerwca w Wołgogradzie).