Dla Mołdawii było to jeden z najlepszych startów w eliminacjach mistrzostw Europy. Choć na półmetku w grupie E zajmowała czwarte miejsce, to do lidera traciła tylko trzy punkty. W przypadku bardzo wysokiej wygranej z Wyspami Owczymi (np. 5:0) i remisu w meczu Albania - Polska mogła nawet awansować na pierwsze miejsce. Do tej pory Mołdawianie wygrali z biało-czerwonymi 3:2, zremisowali z Czechami i Wyspami Owczymi oraz przegrali z Albanią. 1:1 z Farerami w Kiszyniowie nie był powodem do dumy i dawał sygnał ostrzegawczy zespołowi trenera Sergheia Clescenco. Z drugiej strony zwycięstwo z Polską i remis w towarzyskim meczu z Austrią dodało im pewności siebie. Kadra Wysp Owczych napędziła w piątek strachu reprezentacji Polski. Długo się broniła i dopiero w 73. minucie straciła gola z rzutu karnego, a ostatecznie przegrała 0:2. Dobry występ na Stadionie Narodowym dodał im otuchy i już w trzeciej minucie byli blisko bramki - po strzale Joannesa Bjartalida Modławię uratowała poprzeczka. Goście byli w defensywie i momentami nie potrafili wyjść z własnej połowy. Początek dla Wysp Owczych, końcówka dla Mołdawii Goście ratowali się faulami, po których Farerzy wykonywali rzuty wolne i robiło się gorąco w polu karnym. Dopiero po kwadransie Mołdawianom udało się podejść pod pole karne, ale strzał głową Witalija Damaszczana było niecelny. Piłkarze z Mołdawii czekali na kontratak i w końcu mieli świetną okazję. Po kilku podaniach z rzędu z około dziesięciu metrów strzelił Wikto Stina i w ostatniej chwili piłkę zablokował obrońca. Po rzucie rożnym źle interweniował bramkarz Wysp Owczych, ale strzał rywala został zablokowany. W końcówce pierwszej połowy pierwsze celne uderzenie oddał Nichita Motpan, a najlepszą okazję zmarnował Ion Nicoalescu i do szatni zespoły schodziły bez bramek. Po przerwie dał o sobie znać właśnie "kat reprezentacji Polski". Nicolaescu, który biało-czerwonym strzelił dwie bramki, dostał podanie od Wadima Raty, popędził lewą stroną, minął jednego z rywali i zagrał, a akcję zakończył kapitan Mołdawii. Po chwili napastnik reprezentacji Mołdawii sam mógł zdobyć gola - po strzale głową świetnie jednak zareagował Mattias Lamhauge. W odpowiedzi dobrą okazję mieli gospodarze - z rzutu wolnego nieźle strzelił Beandur Hendriksson, ale minimalnie się pomylił. Gospodarze nie potrafili tak jak na początku meczu zagrozić bramce rywali. Mołdawianie skupili się na obronie prowadzenia i dobrze spisywali się w defensywie. W końcówce groźnie głową strzelił Gunnar Vatnhamar, ale znów piłka nie trafiła w bramkę.