"Istotne znaczenie miał pewnie ostatni sezon, po którym zostałem wybrany przez miejscowe dzienniki sportowe najlepszym obrońcą ligi ukraińskiej. Inaczej pewnie nie mógłbym liczyć na powołanie. Mój ostatni występ w kadrze, w meczu z Danią, był fatalny i nie zdziwiło mnie, że selekcjoner mnie skreślił" - powiedział Gancarczyk na łamach "Dziennika". "Przede wszystkim bardzo dojrzałem jako człowiek. Gdy po raz pierwszy jechałem na kadrę, wszyscy pytali: "kto to w ogóle jest ten Gancarczyk, co on robi w kadrze?". Pewnie ataki na Pawła Janasa też swoje zrobiły. Było to dla mnie dosyć trudne, trema zrobiła swoje. Dzisiaj jestem zupełnie innym piłkarzem. Mam pewne miejsce w klubie, znakomicie się tu czuję. Koledzy mówią nawet, że bardziej jestem Ukraińcem niż Polakiem" - dodał piłkarz. W czwartek wicemistrz Polski PGE GKS Bełchatów zmierzy się w Pucharze UEFA z liderem ukraińskiej ekstraklasy Dnipro Dniepropietrowsk. Zdaniem Gancarczyka zdecydowanym faworytem są Ukraińcy. "Dnipro ma teraz znakomitą passę. Wygrali wszystkie spotkania w sezonie, w tym na wyjeździe z Dynamem Kijów. Mają bardzo mocną defensywę, gra tam aż trzech obrońców reprezentacji Ukrainy. W środku pomocy jest jeden z najlepszych pomocników ukraińskich Sergiej Nazarenko, a w ataku znany napastnik Andrij Worobiej, który właśnie przyszedł z Szachtara Donieck. Dziennikarze często pytają mnie o porównanie poziomów ligi polskiej i ukraińskiej. Chyba ten mecz pokaże różnicę, podobnie jak to miało miejsce w zeszłym roku, gdy Szachtar bez większych problemów pokonał Legię Warszawa" - podkreślił reprezentant Polski.