Paweł Dawidowicz stanowi pewny punkt drużyny Serie A - Hellas Verona od kiedy przybył do miasta Romeo i Julii w 2018 r., gdy Hellas grał jeszcze w Serie B. Ten sezon zakończył się promocją na najwyższy szczebel rozgrywek, a pozycja popularnego "Hieny" (pseudonim pochodzi jeszcze z czasów juniorskich w Lechii Gdańsk) jest z roku na rok mocniejsza. W bieżącym sezonie 2023/24, Dawidowicz w lidze w sześciu meczach zagrał 540 minut, co znaczy, że grał wszystko od deski do deski. Tak będzie zapewne i jutro, gdy o 18:30 jego Hellas zagra na wyjeździe z Torino. Transmisja w Eleven Sports 1. Dobra, stabilna i pewna gra w Serie A, która jest jedną z najsilniejszych lig świata nie przekłada się na pozycję w reprezentacji Polski. 28-letni już dziś Dawidowicz zagrał do tej pory w kadrze dopiero osiem razy, z czego aż siedem w 2021 r. za kadencji Paolo Sousy. Przełomu nie przyniósł selekcjonerski okres innego Portugalczyka, Fernando Santosa. Ta, na szczęście, już zakończona kadencja przyniosła fatalne wyniki i brak komunikacji z piłkarzami. Kiedy zagra piłkarska reprezentacja Polski w październiku? Gdzie oglądać mecze? W wywiadzie z red. Tomaszem Lipińskim w Kanale Sportowym, Dawidowicz mówi o chęci zgrupowania kadry, gdy został oddelegowany na trybuny na mecz z Wyspami Owczymi. I to pomimo, że chwilę wcześniej jego Hellas Verona pokonała AS Roma 2-1 w spotkaniu Serie A. - Jeśli trener mnie nie widzi, jadę do domu, bez sensu tracić czas. Będąc na ławce jesteś w zespole, możesz w każdej chwili pomóc drużynie na boisku. Jednak na trybunach to zupełnie co innego, nie zrozumiałem tej decyzji. Po tym jak Dawidowicz dowiedział się o decyzji Santosa, był zdecydowany wracać do domu. Traf chciał, że w pokoju hotelowym spotkał kapitana kadry, Roberta Lewandowskiego, który namówił go na partię tenisa stołowego. Obrońca Verony był mentalnie rozbity po decyzji trenera, jednak gdy kapitan zaprasza nie wypada odmówić. W trakcie gry Dawidowicz wyjawił "Lewemu" swój plan powrotu do domu. Kapitan postanowił interweniować. Paweł Dawidowicz opowiada, że zgodził się z argumentacją "Lewego" postanowił schować dumę do kieszeni i zachować klasę. Postanowił porozmawiać z selekcjonerem Fernando Santosem. Z tej rozmowy nic nie wynikło. W meczu z Albanią, "Hiena" był na ławce i nie powąchał murawy. Ten mecz zakończył pobyt Santosa w Polsce. Być może nowy selekcjoner, Michał Probierz będzie miał inny plan na Dawidowicza i będzie częściej z niego korzystał. Panowie znają się ze współpracy w Lechii Gdańsk 10 lat temu. Probierz na dniach roześle reprezentacyjne powołania, a w kolejnym tygodniu Biało-Czerwonych czekają mecze o wszystko w kontekście przyszłorocznych mistrzostw Europy w Niemczech. 12 października Polacy zmierzą się w Torshavn z Wyspami Owczymi, a trzy dni później z Mołdawią w Warszawie. Maciej Słomiński, INTERIA