Arkadiusz Milik, przepięknym strzałem z rzutu wolnego, zapewnił Polsce prowadzenie 2-1 w spotkaniu ze Szwajcarami. Napastnik Ajaksu przyznał, że niewiele brakowało, a w ogóle by nie strzelał tego rzutu wolnego! - Takie strzały, jak ten, po którym strzeliłem gola, ćwiczę na treningach. W sumie pomogło mi trochę nieszczęście Roberta. On był pierwszy wyznaczony do rzutów wolnych z tej strefy i prawdopodobnie on by uderzał. Robert jednak musiał zejść z boiska (udzielano mu pomocy - przyp. red.) i to w jakimś sensie wykreowało sytuację dla mnie - opowiadał Milik. Czy to najlepszy sezon w życiu Milika, bo strzela bramki w Ajaksie i reprezentacji? - Mam nadzieję, że nie. Mam nadzieję, że to dopiero początek i te lepsze mecze są jeszcze przede mną - nie kryje piłkarz. - Wiadomo, że chcę grać zawsze od początku, ale dzisiaj trener postanowił dać szansę większej liczbie zawodników. Byłem na ławce, wszedłem, zremisowaliśmy i nie można na to patrzyć w ten sposób, czy ja lepiej czuję się wchodząc z ławki, czy grając od początku. Najważniejsze jest dobro drużyny - podkreślił Milik. Z Wrocławia Michał Białoński