O wielkim pechu może mówić Arkadiusz Milik. Napastnik Olympique Marsylia przyjechał na zgrupowanie reprezentacji Polski z planem gry w podstawowym składzie, ale ostatecznie w ogóle nie wystąpi w meczu finału baraży mistrzostw świata ze Szwecją. Wszystko przez uraz, którego nabawił się w Szkocji. Milik pozostanie jednak na zgrupowaniu kadry. Milik zostanie na zgrupowaniu Tuż po powrocie do Katowic, Milik przeszedł badanie, które właściwie wykluczyło jego udział we wtorkowym meczu ze Szwecją (naderwał delikatnie mięsień dwugłowy). Według lekarzy, czeka go 10-12-dniowa przerwa. Ale mimo, iż szans na grę przeciwko Szwedom Milik nie ma żadnych, piłkarz poprosił o możliwość pozostania na zgrupowaniu reprezentacji. Dlatego w piątek doktor Jacek Jaroszewski skontaktował się z lekarzem Olympique, który po konsultacji wydał zgodę na rehabilitację Milika w Katowicach. Na to rozwiązanie naciskał snajper, który chce wspierać kolegów w walce o mundial. - Czuję frustrację i smutek, że nie pomogę na boisku. Jestem ze Śląska, na trybunach zasiądzie moja rodzina. Ten mecz był dla mnie szczególny... Ale dalej kibicuję reprezentacji i chcę wspierać kolegów na stadionie - powiedział Interii snajper. Milik przyjechał z kontuzją? Po zremisowanym 1-1 meczu ze Szkocją, rozgorzała dyskusja dotycząca tego, czy w Glasgow 28-latek wystąpił z urazem. Oliwy do ognia dolał zresztą selekcjoner Czesław Michniewicz, który w pomeczowej rozmowie z TVP Sport powiedział: - "To jest uraz, który Arek miał przed meczem. On gra z tym urazem i on sam twierdzi, że nic wielkiego się nie stało". Jak udało nam się potwierdzić, Milik na początku zgrupowania faktycznie narzekał na delikatny ból mięśnia dwugłowego. Po pracy z fizjoterapeutami wszystko miało jednak wrócić do normy. Jak widać - nie wróciło. Teraz przed Milikiem dwutygodniowa rehabilitacja. Z Katowic Sebastian Staszewski, Interia