W ostatnich miesiącach Czesław Michniewicz mógł "pochwalić się" jedynie zaistnieniem w przestrzeni medialnej po kuriozalnym występie na antenie "Kanału Zero" przy okazji Euro 2024, a także krótkiej i nieudanej przygodzie z Abha Club. Były selekcjoner reprezentacji Polski podpisał kontrakt z klubem z Arabii Saudyjskiej skuszony m.in. wysokimi zarobkami. Czas pokazał, ze nie była to dobra decyzja. W roli szkoleniowca Abhę poprowadził tylko w dziewięciu spotkaniach. Włodarze uznali, że bilans trzech zwycięstw i sześciu porażek wygląda na tyle fatalnie, że nie warto kontynuować współpracę z Polakiem. Skorupski popsuł humor niedawnemu trenerowi Legii. Wystarczył moment i gotowe Falstart Czesława Michniewicza w Afryce. Porażka w debiucie Pod koniec lipca Michniewicz zdecydował się na kolejny nieoczywisty ruch - obrał kierunek na Afrykę. - Przybywam z Polski pracować w wielkim marokańskim klubie. Jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ marzyłem o pracy w innym kraju - deklarował przy okazji podpisania kontraktu z AS FAR Rabat. Na debiut w nowym klubie przyszło jednak poczekać ponad miesiąc. W niedzielę ekipa Michniewicza zmierzyła się z nigeryjskim Remo Stars w fazie play-off do afrykańskiej Ligi Mistrzów. Gospodarze objęli prowadzenie w 19. minucie, ale po zmianie stron ekipie ze stolicy Maroka udało się wyrównać. Kolejny cios nadszedł jednak na nieco ponad 20 minut przed końcem. Do siatki trafił Saodiq, a FAR Rabat przegrał 1:2. Zespół prowadzony przez byłego trenera Biało-Czerwonych będzie miał szansę, żeby w rewanżu odwrócić losy rywalizacji. Ten zostanie rozegrany naturalnie w Maroku.