Po spotkaniu z Cezarym Kuleszą Michniewicz został zaproszony również na spotkanie z członkami zarządu PZPN, na którym miał przedstawić swój pomundialowy raport, a także odpowiedzieć na pytania działaczy. Jak informuje "Przegląd Sportowy", jedno z nich dotyczyło sprawy wizyty premiera Mateusza Morawieckiego, którą selekcjoner miał zorganizować bez wiedzy centrali. Co podkopało autorytet nie tylko Kuleszy, ale i całego związku. Czesław Michniewicz tłumaczył się przed zarządem Jak twierdzi gazeta, Michniewicz bronił się tym, że był zaangażowany w bardzo wiele spraw związanych z mistrzostwami świata i zwyczajnie nie pomyślał o tym, że należy zadbać o obecność prezesa Kuleszy. Czytaj także: Wyjątkowy doradca na spotkaniu Michniewicza z Kuleszą Nie mogło zabraknąć również pytania o podział premii, którą Morawiecki miał obiecać piłkarzom za wyjście z grupy. Selekcjoner "Biało-Czerwonych" według doniesień "Przeglądu Sportowego" miał zbagatelizować temat i stwierdzić, że to nie był żaden kłopot i nie wpływa na dekoncentrację wśród piłkarzy. Zaprzeczał też, że niektórzy zawodnicy nie chcą, by dalej pełnił funkcję selekcjonera. Po spotkaniach z Kuleszą i członkami zarządu PZPN nie ma na razie żadnego oficjalnego komunikatu ws. Michniewicza. Nieoficjalnie wiadomo, że ma dojść do kolejnych rozmów w poniedziałek, a decyzja co do przyszłości selekcjonera ma zapaść jeszcze przed świętami.