Po porażce w 1/8 finału mistrzostw świata reprezentacji Polski nie ma już w grze na mundialu, ale wokół kadry wciąż jest bardzo gorąco. Wszystko za sprawą "afery premiowej", która wybuchła jeszcze zanim "Biało-Czerwoni" opuścili Katar. Kontrowersje dotyczą premii, jakiej piłkarze i sztab mieli spodziewać się z inicjatywy premiera Mateusza Morawieckiego za wyjście z grupy. Według WP Sportowych Faktów miało to być 30 milionów złotych do podziału, a temat poróżnił zainteresowanych. Ostatecznie wiadomo już, że nie będzie żadnych "rządowych" pieniędzy dla Czesława Michniewicza, jego współpracowników i podopiecznych. Sprawa nie jest jednak jeszcze zamknięta, bowiem nie wyjaśniono wszystkich jej okoliczności. A przynajmniej nie publicznie. Zakulisowo ma być inaczej. Jak twierdzi selekcjoner "Orłów, on z zawodnikami już dawno się dogadał. Zagraniczna prasa opisuje aferę w reprezentacji Polski. "Skandal, telenowela" Czesław Michniewicz lakonicznie o aferze z premią od premiera Mateusza Morawieckiego. Sprawa załatwiona? Czesław Michniewicz siedzi na gorącym krześle i nie może być pewien swoich losów na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski. Na jego niekorzyść przemawia nie tylko afera z premiami, która notabene miała mocno nie spodobać się sponsorom kadry. Musi też mierzyć się pomundialową krytyką. Wielu ekspertów i kibiców jest rozczarowanych stylem gry "Biało-Czerwonych" na mistrzostwach świata w Katarze, i to mimo wyjścia z grupy. Pojawiają się też głosy, że trener najwyraźniej "stracił szatnię". Spekulacje podsycają reakcje kluczowych zawodników po przegranej z Francją. Robert Lewandowski i Piotr Zieliński w pomeczowych wywiadach wprost mówili, że dużo więcej radości sprawia im gra w ofensywnym nastawieniu, a przecież w fazie grupowej selekcjoner stawiał przede wszystkim na defensywę. Co na to wszystko sam zainteresowany? Dziennikarze WP Sportowych Faktów zdołali nawiązać z nim połączenie telefoniczne. W krótkiej rozmowie Czesław Michniewicz odniósł się przede wszystkim do sprawy premii od premiera Mateusza Morawieckiego. Jego stanowisko jest lakoniczne, ale znaczące. Na dalsze uwagi należy poczekać do jutra. Gorzko całą "wojenkę" podsumował były prezes PZPN, Zbigniew Boniek. "W życiu trzeba umieć wygrać i przegrać. Zajęliśmy po bardzo przeciętnej grze 9-16 miejsce. Teraz tylko kłótnie, podejrzenia i typowe polskie piekiełko. Oprócz umiejętności zabrakło nam klasy po przylocie, szkoda. Miłych wakacji panowie piłkarze - napisał na Twitterze, a obok wstawił ikonę opuszczonego w dół kciuka. Z kolei obecny szef piłkarskiego związku Cezary Kulesza stara się studzić emocje. Pytany przez Sport.pl o dalsze losy Michniewicza w reprezentacji Polski, zapowiedział brak gwałtownych działań. "Nie ma potrzeby szybkiego podejmowania decyzji. Kolejne mecze gramy pod koniec marca. Rozumiem, że media pragną szybkich newsów, ale nie działam pod wpływem emocji" - uciął. Trener Michniewicz zdradzony przez piłkarzy? Teraz wychodzą szczegóły