Michał Białoński: Jakie ma pan wrażenia po losowaniu MŚ w Katarze? Czesław Michniewicz, selekcjoner reprezentacji Polski: Sama organizacja losowania i wydarzeń mu towarzyszących była wzorowa. Panele dyskusyjne i spotkania zostały podzielone na działy tematyczne. My jako trenerzy mieliśmy swoje, uczestniczyli w naszym posiedzeniu Arsene Wenger i Gianni Infantino. Z których propozycji jest pan najbardziej zadowolony? - Spodobało mi się rozszerzenie kadr do 26 zawodników. Ważne też, że dopuszczono pięć zmian w trakcie meczu, a jeśli dojdzie do dogrywki, będzie możliwa także szósta. To na pewno ułatwi zarządzanie drużyną podczas meczu. Co z bramkarzami? - Wszystko wskazuje na to, że będzie można zabrać ich czterech na mundial. Będzie to w gestii każdej federacji czy decyduje się na czterech bramkarzy i 22 zawodników z pola, czy woli trójkę bramkarzy i 23 ludzi do gry. Teoretyczni trzech bramkarzy to wystarczająca liczba, ale wystarczy, że jeden z nich dozna kontuzji i już robi się nerwowo podczas meczu. Gdy wypadnie ci jeden z dwóch ocalałych, a przecież zmagamy się nie tylko z ryzykiem kontuzji, ale też koronawirusa, to już masz problem - zostajesz bez rezerwowego. Dlatego większość trenerów była za tym, aby otworzyć federacjom furtkę na zabranie czterech bramkarzy. Podobno Katarczycy zaoferowali wam boiska treningowe przylegające do siebie, na których jednocześnie trenowałoby kilka reprezentacji, co wykluczyłoby użycie dronów, a to pański konik. Jak sobie poradzicie z tym? - Na szczęście my zarezerwowaliśmy centrum treningowe, które nie będzie dzielone z innymi drużynami. Dlatego drony będą w użytku, o ile dostaniemy na to zgodę lokalnych władz. Proszę pamiętać, że nie ja byłem prekursorem w korzystaniu z tej nowinki technicznej. O ile wiem, jako pierwszy drony do treningów wprowadził selekcjoner Belgów Roberto Martinez, ale i w Evertonie z nich korzystają. Wybraliście też katarski hotel, w którym nie będzie można kupić, ani do niego przemycić żadnego alkoholu. Zatem odpadnie panu konieczność pilnowania piłkarzy. Ale jak jest z odległością do stadionów, na których zagramy mecze grupowe? - W dzisiejszych czasach nikogo nie trzeba pilnować. Świadomość piłkarzy jest na odpowiednim poziomie. A co do lokalizacji hotelu, mamy 10 minut jazdy do Stadionu 974, na którym zagramy pierwszy mecz z Meksykiem, odległość około siedmiu kilometrów. Do Ar-Rajjan, gdzie na Education City Stadium zmierzymy się z Arabią Saudyjską, mamy pół godziny jazdy. Mieszkać będziemy w Dosze, gdzie mieści się siedem stadionów MŚ. Wasz hotel jest molochem czy to mniejszy obiekt? - Hotel ma 130 pokojów, dla nas zarezerwowano 100. Oczywiście nie wszystkie zarezerwowane wykorzystamy, zatem oprócz nas będzie tam mieszkało i trochę gości z zewnątrz. Ogólnie jednak wszystko będzie ułożone pod nas: basen, odnowa biologiczna. Będzie też miejsce, w którym piłkarze będą mogli się spotkać z rodzinami. Jak pan to zamierza zorganizować, żeby zgrupowanie przy okazji MŚ nie zamieniło się w kolonię? Jak zniósł pan katarski upał? - Podczas naszego pobytu było 35 stopni Celsjusza, ale w listopadzie będzie znacznie chłodniej. Co najwyżej 25 stopni, więc idealna pogoda do grania. Tylko jeden mecz, z Arabią Saudyjską, gramy za dnia, o godz. 16 lokalnego czasu. Pozostałe będą wieczorem. Natomiast mamy już gotowe opracowania na temat tego, jak reaguje organizm na klimat obowiązujący w Katarze. Żadnego szczegółu nie zaniedbamy. Problemem są jednak kontuzje. Do tych Bartosza Salamona, Arkadiusza Milika, Pawła Dawidowicza dołączył Jakub Moder, który zerwał więzadła krzyżowe. Jego brak na mundialu byłby sporą stratą. - Jestem optymistą, trzymam kciuki za Kubę. Jest szansa, że zdąży z operacją, rehabilitacją i odbudowaniem formy. Rozmawiałem z doktorem Jaroszewskim. Zerwane więzadło krzyżowe przednie można leczyć kilkoma metodami. Jedna z nich daje nadzieje. W niej uszkodzone więzadło rekonstruuje się materiałem pobranym z rzepki kolana. Wówczas organizm szybciej się regeneruje. Jest szansa, że półtora miesiąca przed turniejem Kuba mógłby wrócić do treningów, ale organizm człowieka to nie matematyka. Pośpiech nie jest wskazany. Obudził pan apetyt kibiców perspektywą meczu towarzyskiego z Brazylią 16 listopada, na PGE Narodowym. Byłaby to próba generalna przed mundialem? - Faktycznie, jest szansa na takie spotkanie, aczkolwiek dokumenty nie są jeszcze podpisane. Nasz sekretarz generalny Łukasz Wachowski rozmawiał już z Brazylijczykami. Prezes Kulesza chciał meczu towarzyskiego z Argentyną, ale ja miałem nosa. Powiedziałem mu przed losowaniem, że z Argentyńczykami zmierzymy się w grupie na mistrzostwach świata. Tak też się stało. Jeśli nie wypali mecz towarzyski z Brazylią będziemy chcieli sięgnąć po inną drużynę z Ameryki Południowej. Chcemy się sprawdzić na tle innej piłki, bazującej na umiejętnościach indywidualnych. W czerwcu czeka pana walka o utrzymanie w Dywizji A Ligi Narodów. Zmierzymy się z Walią, Belgią i Holandią, a później rewanż z Belgią. Cztery mecze w ciągu 10 dni. - Wszystko wskazuje na to, że w terminie czerwcowym mecz z Walią nie dojdzie do skutku. Holendrzy nam powiedzieli, że takie są właśnie ich ustalenia. Walijczycy będą wówczas zaangażowani w baraże o wyjazd na mundial. Pozostaje kwestia otwarta, czy chcemy znaleźć kogoś w ich miejsce, czy dłużej potrenować. Czytaj także: Michniewicz: Gerrad nie dotrzymał słowa ws. Casha W lutym, po przejęciu sterów selekcjonera, przeprowadził pan błyskawiczny Tour du Europe, odwiedzając wszystkich kadrowiczów. Teraz zapowiada pan Tour du Monde? - Dokładnie. Zamierzam się przyjrzeć tym piłkarzom, których nie było na marcowym zgrupowaniu. Wybiorę się do Stanów Zjednoczonych, do Wielkiego Bostonu, na zaplanowany na 17 kwietnia mecz New England Revolution - Charlotte FC, czyli starcie naszych napastników Adama Buksy z Karolem Świderskim, porozmawiać z nimi, a także klubowym trenerem Adama Bruce’em Areną. Zawsze jest lepiej dla zawodnika, gdy selekcjoner porozmawia o nim z trenerem klubowym. Pamiętajmy też, że klubom również zależy na tym, aby ich zawodnicy brali udział w mistrzostwach świata. Piłkarze stają się dzięki temu drożsi, to większy prestiż dla klubu. Nie ma pan pretensji do Świderskiego, że nie przyjechał na zgrupowanie przed meczem ze Szwecją, a 26 marca, w meczu z Cincinnati strzelił dwie bramki? - Karola znam najlepiej, pracowałem z nim już kilka lat temu, grał przecież u mnie w młodzieżówce. To nie żaden oszust, tylko uczciwy chłopak. Paradoksalnie to, że był gotów do gry dla Charlotte 26 marca nie znaczy, że byłby w stanie grać przeciw Szwedom 29 marca. Gdyby zamiast od razu leczyć uraz, krwiaka na mięśniu, wsiadł do samolotu, by podróżować na kadrę prawie 20 godzin, ta kuracja mogłaby nie być tak szybką i skuteczną. Zamiast latać z krwiakiem, leczył się w klubie od razu i dzięki temu szybko wrócił do gry i z tego się cieszę. Nie oszukał nikogo, ani mnie, ani reprezentacji Polski. Kogo ma pan jeszcze na uwadze, jeśli chodzi o powołania na czerwiec? - Rozważam kandydaturę Roberta Gumnego, który zaczął grać w Augsburgu. Wprawdzie występuje tam na prawej obronie, ale u mnie w reprezentacji młodzieżowej grał na lewej, a my na niej mamy problem. Dlatego w sobotę wybieram się do Monachium na mecz Bayernu z Augsburgiem. Z kolei do Kamila Piątkowskiego, którego RB Salzburg gra w Klagenfurcie, wybierze się mój asystent Mirek Kalita. Z czerwcowych meczów na pewno wypada nam Moder, więc poszukam alternatyw. W niedzielę planuję wyjazd na mecz AEK Ateny z Arisem Saloniki. W AEK występuje nie tylko Grzesiek Krychowiak, ale też Damian Szymański. Będę chciał z nimi porozmawiać, szczególnie z Damianem. Trzeba zadbać też o tych, których nie było w marcu na zgrupowaniu. Czytaj też: Trzy tysiące biletów na MŚ dla Polaków Dziś 22. urodziny obchodzi Sebastian Walukiewicz, który po trwającej od października kontuzji biodra wczoraj zaczął grać w Cagliari. - Mam go na uwadze. Wedle wstępnych planów będę chciał go zobaczyć w meczu z Salernitaną. Porozmawiam też z Nicolą Zalewskim z Romy, który gra coraz więcej u Jose Mourinho. Cztery lata temu na mundialu w Rosji przegraliśmy m.in. przez słabe przygotowanie fizyczne. W meczu z Senegalem Łukaszowi Piszczkowi robiło się ciemno przed oczyma już po 20 minutach. Sztab Adama Nawałki miał trzy tygodnie na przygotowania. Żaden selekcjoner przed MŚ w Katarze nie będzie miał takiego komfortu. Rozmawiał: Michał Białoński, Interia Reprezentacja Polski rozegra hitowy mecz! Czesław Michniewicz uchylił rąbka tajemnicy