Od wtorku nie tylko piłkarze, ale i selekcjoner Czesław Michniewicz, są na ustach wszystkich kibiców w Polsce. 52-latek objął kadrę w styczniu, po odejściu Paulo Sousy i już w drugim meczu odniósł, jak sam podkreśla, największy sukces w życiu. Po spotkaniu media obiegły zdjęcia płaczącego i całującego murawę Michniewicza. Zaraz po meczu, w szatni, selekcjoner zwrócił się do swoich podopiecznych, dziękując im za wysiłek, który włożyli w mecz. - Najważniejsze, że czerpaliście siłę z cierpienia. Cierpieliśmy wszyscy, my na ławce, kibice na trybunach, najbardziej wy na boisku i to cierpienie przerodziło się w sukces - powiedział się selekcjoner. Czesław Michniewicz żartował w szatni, po meczu Polska - Szwecja Michniewicz był oczywiście w świetnym nastroju i nie stronił od żartów. Nawiązał do swojego powiedzenia, że 2-0 to niebezpieczny wynik. - Wyobrażałem sobie, że "Krycha" strzeli bramkę po rzucie rożnym, bo myślałem, że będzie 3-0, a wiadomo 2-0 niebezpieczny wynik, tego się bałem do końca, ale dowieźliśmy - przyznał. Selekcjoner nawiązał też do sytuacji z Paulo Sousą, który objął kadrę przed Euro 2020 i poprowadził ekipę na turnieju, choć awans wywalczył Jerzy Brzęczek. Teraz drużyna awansowała pod wodzą Michniewicza, a Sousa na własne życzenie nie dokończył eliminacji. - W PZPN-ie są takie zwyczaje, że jeden trener wygrywa eliminacje, drugi jedzie na turniej, ale może się uda - zażartował Michniewicz, choć raczej może czuć się pewnie na stanowisku selekcjonera. Przed nim jeszcze mecze Ligi Narodów w czerwcu i we wrześniu, a mundial odbędzie się na przełomie listopada i grudnia. Jutro poznamy rywali, z którymi zmierzy się reprezentacja Polski na turnieju w Katarze.