"Długo nie mogłem do siebie dojść po porażce z Ukrainą. Spodziewałem się, że goście będą grali wyjątkowo agresywnie, a przy tym używali dość prostych piłkarskich środków. Przed meczem to było dla mnie oczywiste. Nie spodziewałem się natomiast, że damy się zaskoczyć tak przejrzystą taktyką i polegniemy od tak prostej broni. Nie spodziewałem się również, że nasi zawodnicy będą przed naszym polem karnym biegali pięć - siedem metrów od rywali" - powiedział Polskiej Agencji Prasowej Michalski. 28-krotny reprezentant Polski uważa, że gra z orzełkiem na piersi powinna być największym zaszczytem i zaskoczony jest wypowiedziami niektórych reprezentantów. "Moim zdaniem do gry w reprezentacji Polski nie trzeba dodatkowo motywować. Jeśli ktoś ma problemy z odpowiednim podejściem do meczów kadry i nie potrafi na wypełnionym po brzegi Stadionie Narodowym dać z siebie wszystkiego, powinien zakończyć karierę. Większość tych zawodników nie rozegra w życiu ważniejszych spotkań, bo finał Ligi Mistrzów jest dla nich niedostępny" - stwierdził. Prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej przekonuje jednak, że pomimo słabszych wyników Polska posiada silną reprezentację. "Ja naprawdę cenię ten zespół i uważam, że pod względem personalnym nie prezentuje się źle. Brakuje może jednego-dwóch lepszych ogniw, lecz nasze rezultaty nie odpowiadają potencjałowi tej reprezentacji. Największym mankamentem jest jednak nasza defensywa. Stara zasada mówi, że każdą drużynę buduje się od tyłu, a w meczu z Ukrainą zawiedli właściwie wszyscy obrońcy" - przyznał. Atutem biało-czerwonych jest również systematyczność. "To jest niestety bolesny żart. Jeden z dziennikarzy podkreślił, że silną stroną polskich piłkarzy jest systematyczność. Jakie są bowiem ostatnie nasze wyniki? Przegraliśmy 1-3 z Urugwajem, 0-2 z Irlandią i 1-3 z Ukrainą. Kolejna przykra prawda jest taka, że reprezentacja Polski od lat nie wygrała żadnego ważnego meczu o punkty" - zauważył. Były mistrz Polski w barwach Legii Warszawa i Widzewa Łódź jest zdania, że biało-czerwoni nie stracili jeszcze szansy na udział w przyszłorocznych mistrzostwach świata w Brazylii. "Po porażce z Ukrainą o pierwszym miejscu w grupie możemy już zapomnieć. Rezerwuję je dla Anglii, ale druga pozycję wciąż znajduje się w naszym zasięgu. Nie wolno nam jednak poddać się, jak po stracie trzeciej bramki w ostatnim spotkaniu. Trochę żałuję, że we wtorek zagramy z San Marino, a nie z bardziej wymagającym przeciwnikiem, który pozwoliłby nam się zrehabilitować za piątkowy fatalny występ. Wygrana z San Marino to oczywistość, bo w Europie nie ma słabszej drużyny" - podsumował Michalski. Zobacz wyniki, strzelców bramek, terminarz i tabelę "polskiej" grupy el. MŚ