- Wszyscy awansowali. Nie tylko ci co tu są, ale też ci, którzy dziś mają kontuzje. Brawa dla was - mówił tuż po meczu z Walią do piłkarzy Michał Probierz. Cześć przekazu utonęła nieco w pomeczowej euforii: wszyscy awansowali, ale nie wszyscy pojadą na Euro 2024. Selekcjoner na mistrzostwa świata do Niemiec będzie mógł zabrać tylko 23 piłkarzy. UEFA postanowiła wrócić do skromniejszych kadr, rezygnując z poszerzonych, które obowiązywały w trakcie "koronawirusowego" Euro 2020. - To absurd. Będę namawiał selekcjonerów, by wywrzeć na UEFA presję i pozostać przy 26-osobowych drużynach - irytował się niedawno holenderski selekcjoner Ronald Koeman. Na razie jednak on, jak i reszta trenerów, będzie musiała się dostosować. Na Euro selekcjonerzy powołać będą mogli jedynie 23 zawodników. Przed Michałem Probierzem trudne wybory To oznacza, że Michał Probierz będzie musiał dokonać ostrej selekcji. Na zgrupowanie barażowe powołał 27 zawodników, później zapraszając jeszcze Pawła Wszołka, gdy kontuzji nabawił się Matty Cash. Powiększona kadra wymuszała na trenerze trudne decyzje przedmeczowe - w protokole meczowym można umieścić jedynie 23 nazwiska. Przed meczem z Estonią selekcjoner zrezygnował z Sebastiana Walukiewicza, Bartosza Bereszyńskiego, Damiana Szymańskiego oraz Dominika Marczuka. Z Walią - z Pawła Bochniewicza, Jakuba Modera i dowołanego Wszołka. Marczuk został odesłany na kadrę U21, a Cash wyjechał z powodu kontuzji. O wyjazd na Euro 2024 będzie walczyło znacznie szersze grono zawodników od ekipy, która we wtorek świętowała w Cardiff awans na mistrzostwa. Część piłkarzy, radujących się w Cardiff, prawdopodobnie w ogóle nie pojedzie na Euro. Przez nieco ponad dwa miesiące sytuacja może przybrać przeróżne obroty. Zwłaszcza, że taki scenariusz na gorąco zasugerował Probierz, wspominając o kontuzjowanych zawodnikach, których traktuje jako integralną część reprezentacji. Do tego dochodzą jeszcze zawodnicy pominięci z innych powodów. Milik i Kamiński. Mocna końcówka sezonu może dać im Euro Dwa miesiące, by ponownie przekonać do siebie selekcjonera będzie miał Arkadiusz Milik. Napastnik Juventusu Turyn zagrał w podstawowym składzie w dwóch pierwszych meczach za kadencji Probierza, ale w marcu w ogóle nie pojawił się na zgrupowaniu. Jeśli jednak w końcówce sezonu błysnąłby formą - jego powrót do kadry nie jest wcale wykluczony. To w końcu jeden z bohaterów Euro sprzed 8 lat. Ważnym graczem kadry w ostatnich latach był Jakub Kamiński. Ten ma realne postawy sądzić, że karta w końcu się odwróci. Z Wolfsburga zwolniony został trener Niko Kovac, który w tym sezonie w ogóle nie stawiał na Polaka. U Ralpha Hasenhuettla skrzydłowy będzie miał czystą kartę i tylko od niego będzie zależało, czy wygra rywalizację o miejsce w składzie. Jeśli tak, prawdopodobnie wróci też do reprezentacji. Podobnie, jak miało to miejsce z Nicolą Zalewskim, pominiętym podczas październikowego zgrupowania, a dziś będącym jednym z najważniejszych reprezentantów. Lista graczy, walczących o powołanie jest szersza. Kontuzja wyeliminowała z marcowego zgrupowania Patryka Dziczka, ale i inni nie składają broni. Z różnych powodów w barażowych meczach nie uczestniczyli Bartłomiej Drągowski, Tomasz Kędziora, Bartłomiej Wdowik, Patryk Peda, Mateusz Wieteska, Adrian Benedyczak, czy Filip Marchwiński. Jesienią każdy z nich był zapraszany przez Probierza na zgrupowanie i może mieć nadzieję, że będzie liczył się w walce o wyjazd na Euro. Teraz wszyscy muszą zakasać rękawy i swoją dyspozycją udowodnić trenerowi, że zasługują na wyjazd na Euro. Sam Probierz ogłosił już, że przed mistrzostwami nie będzie organizował długiego zgrupowania. Kadra prawdopodobnie będzie przygotowywała się do turnieju w Warszawie, grając jeszcze towarzysko z Ukrainą oraz Turcją. Podczas Euro naszymi przeciwnikami będzie Holandia, Austria oraz Francja.