Sebastian Staszewski, Interia: - Wynik meczu z Belgią oddaje to, co działo się na boisku w Warszawie? Michał Pazdan: - Wydaje mi się, że tak. W ostatnich dziesięciu minutach przycisnęliśmy i mieliśmy kilka sytuacji, ale w przekroju całego spotkania to Belgowie byli lepszym zespołem. Szczerze mówiąc to zasłużyli na jedną bramkę. Kiedy patrzyłeś na postawę naszej reprezentacji, to widziałeś progres w porównaniu do meczu z Brukseli? I nie mam na myśli wyniku. - Na pewno. Graliśmy lepiej, czujniej. W pierwszym meczu widać było, że Belgowie są podrażnieni po wysokiej porażce z Holandią i chcą pokazać, że był to tylko przypadek. Tu takiej determinacji nie zauważyłem. Po strzelonej bramce rywale zachowali większy spokój, nie mieli takiego głodu, jak u siebie. W drugiej połowie wykorzystaliśmy to, wyszliśmy wyżej i stworzyliśmy sytuacje. Szkoda, że nie udało się ich wykorzystać, bo punkt zdobyty w meczu z drużyną prezentującą taką piłkarską jakość byłby niezwykle cenny. Z Belgią zagraliśmy niską i średnią obroną, postawiliśmy na kontrataki. Tak powinna grać reprezentacja Polski? - Polska zawsze powinna grać w ten sposób, to jest nasz styl. Myślę, że selekcjoner Czesław Michniewicz robi dobrze, stawiając na nasze najmocniejsze strony. Poza tym nie ma czasu na eksperymenty, szukanie jakichś nowych pomysłów. Zamiast tego trzeba doskonalić to, co już mamy. Proste, skutecznie rozwiązania i zgranie - tego potrzebujemy. Jak ocenisz postawę naszych obrońców? - Kamil Glik jak zwykle dał rade. Mateusza Wieteskę dobrze znam, bo grałem z nim w Legii Warszawa i wiem na co go stać. Nie było widać, że dopiero wchodzi do tej reprezentacji, że jest debiutantem. Podobał mi się też Kuba Kiwior. I to kolejny raz. Chłopak ma za sobą dwa solidne mecze. Widać, że ma potencjał do gry w trójce, ma predyspozycje. Zobaczymy czy jesienią utrzyma poziom. Cztery punkty w czterech meczach Ligi Narodów to dobry wynik? - Bardzo dobry. Przed tymi meczami brałbym to w ciemno. Nie zwracając uwagi nawet na bramki. Nie graliśmy z jakimiś leszczami, tylko z poważnymi europejskimi reprezentacjami. I te cztery punkty powinniśmy szanować. Rozmawiał Sebastian Staszewski, Interia