Na ten dzień czekali wszyscy fani polskiego futbolu. Po nieudanych eliminacjach do Euro 2024 "Biało-Czerwoni" wezmą udział w marcowych barażach, od których zależy, czy pojadą na mistrzostwa Europy do Niemiec. Polacy są murowanym faworytem i wydaje się, że tylko kataklizm mógłby odebrać na awans do finału. PZPN zresztą już przygotował się na zwycięstwo z Estończykami. Tyle, że wszystkim "wydawało się", że awansujemy bezpośrednio z eliminacji. A jak było, pamiętamy. Dlaczego mimo słabych rywali nie udało się zająć chociażby drugiej pozycji w grupie? Diagnoza Piotra Świerczewskiego w rozmowie z TVP Sport jest brutalna. "Byłoby wstyd". Świerczewski nie przebiera w słowach "Na turniej do Niemiec pojedzie pół Europy. Byłoby wstyd, gdyby zabrakło nas w tej grupie" - dodał były zawodnik reprezentacji Polski. Zanim jednak w ogóle zaczniemy myśleć o finale barażów, czeka nas mecz z Estonią. Nasi rywale co prawda nie są faworytami w tym spotkaniu (znajdują się oni bowiem dopiero na 123. miejscu w rankingu FIFA), jednak życie nauczyło już naszą drużynę narodową, że nie warto lekceważyć żadnego rywala. Nawet jeśli Robertowi Lewandowskiemu i spółce uda się wygrać czwartkowy mecz, nie oznacza to jeszcze awansu na mistrzostwa Europy. Będą oni bowiem musieli rozegrać jeszcze jedno ważne spotkanie, w którym zmierzą się z triumfatorem meczu Walia - Finlandia.