91-krotny reprezentant Polski zaznacza, że wygrana ze Szwecją nie przyszła Polakom łatwo. Przesądziła o tym druga połowa. - Nasza reprezentacja nie była faworytem, ale sobie poradziła. Były momenty gorsze, jak w pierwszej połowie, w których świetnie bronił Szczęsny, ale po przerwie w końcu przyszły te lepsze - mówi Żmuda. - To bardzo duża niespodzianka, że Polska awansowała. "Czesław Michniewicz udowodnił, kto miał rację" Żmuda jako jednego z twórców sukcesu wskazuje trenera Czesława Michniewicza. - Jego charyzma, wiedza i doświadczenie z reprezentacji młodzieżowej zaprocentowały. Były kontrowersje przy jego wyborze, dlatego miał największą motywację ze wszystkich, by udowodnić, że prezes PZPN miał rację. I udowodnił. Wierzyłem, że Czesław sobie z tym poradzi - twierdzi Żmuda. - Trzeba pamiętać jakie były okoliczności. Zmiana trenera przed barażami, sporo kontuzji, a do tego wojna tuż za granicą. To wiele komplikowało, ale zespół pokazał charakter. Żmuda jako piłkarz był obrońcą. Pięć razy zagrał w mistrzostwach świata. Teraz czołowym stoperem reprezentacji jest Kamil Glik, który rozegrał cały mecz ze Szwecją mimo kontuzji. - Wiele lat jest czołową postacią kadry. Jej liderem w obronie. Zdawał sobie sprawę, że jego zejście z boiska może wiele skomplikować. Zmagał się z kontuzją, ale wytrwał i miał ogromny udział w sukcesie - uważa. Ostatnia szansa na medal Były piłkarz Śląska Wrocław, Widzewa czy Hellas Werona dodaje, że ten awans może być ukoronowaniem kariery kilku piłkarzy - m. in. właśnie Glika, ale także Roberta Lewandowskiego czy Grzegorza Krychowiaka. - Część po mistrzostwach świata zakończy reprezentacyjną karierę. Dlatego mam nadzieję, że nie skończy się tylko na awansie. Robertowi do spełnienia brakuje tylko sukcesu z kadrą w wielkim turnieju - mówi Żmuda, który z reprezentacją dwa razy wywalczył trzecie miejsce w mistrzostwach świata. - Nie jest łatwo zdobyć medal, ale ten zespół ma potencjał, by to zrobić.