Zadanie jest ekstremalnie trudne. Trzeba powstrzymać jedną z najlepszych drużyn na świecie, dowodzoną przez jednego z najlepszych piłkarzy. Czy to się uda? Trudno wyrokować. Warto jednak zdać sobie sprawę, że Biało-Czerwoni już dokonali sztuki nieosiągalnej od dziesiątków lat. Pierwszy raz w tym wieku Polska w trzecim meczu gra o cos konkretnego Co mnie w sytuacji Polaków ujmuje? Po pierwsze: pierwszy raz od 1986 roku Polska znalazła się na mistrzostwach świata w sytuacji gdzie przed ostatnią kolejką rozgrywek grupowych wszystko zależy od niej. Dała sobie szansę na szansę, a to - przy mizerii naszego reprezentacyjnego futbolu w ostatnich latach- całkiem dużo. Jeśli nie ma co się lubi, lubi co się ma. A my po raz pierwszy od 1986 roku w trzecim meczu gramy o coś konkretnego. Reprezentacja ciągle jest w grze. Polski kibic ciągle może marzyć o sukcesach. Sytuacja selekcjonera jest moim zdaniem jasna. Jeśli Czesław Michniewicz wywalczy awans - kontrakt powinien mu się automatycznie przedłużać do końca fazy grupowej najbliższego Euro. Jeśli nie wywalczy - powinien odejść; Polska - Argentyna: to zderzenie zapowiada się fascynująco Po drugie: obie drużyny znajdują się w podobnej sytuacji psychicznej. Obie zostały zjechane po pierwszym meczu, obie wysoko podniosły głowę po drugim. Obie uwierzyły w siebie, uwierzyły (a może nigdy nie straciły tej wiary), że nie wszystko jeszcze stracone. Zarówno Lewandowski jak i Messi już wiedzą, że to nie musi być wcale zepsuty turniej. Oba zespoły rosną błyskawicznie, a teraz zderzą się w bezpośrednim meczu. To fascynujące; CZYTAJ TAKŻE: O awansie może rozstrzygnąć losowanie. Szalony scenariusz dla Polaków Po trzecie: analizując od strony psychologicznej Polska pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji podczas mundialu. To nigdy się jeszcze nie zdarzyło. Porównajmy: - W 1974 roku Polacy rozdają karty. Ostatnim rywalem w grupie są Włochy, Biało-czerwoni już pewni awansu. Włochom do awansu wystarczy w tym meczu remis. Z kolei Argentyńczycy potrzebują zwycięstwa Polski. Nasi wygrywają po pięknych golach; W 1978 roku Polacy rozdają karty. Ostatnim rywalem w grupie są Meksykanie, Biało-czerwoni już pewni awansu, rywal nie ma już na niego szans. Nasi wygrywają po pięknych golach; W 1982 roku Polacy muszą wygrać lub zremisować wyżej niż rywale grający mecz równocześnie. Nie ma co kalkulować: kończy się to zwycięstwem z Peru, jednym z najpiękniejszych w historii naszej reprezentacji. Nasi wygrywają po pięknych golach; W 1986 roku Polacy są w komfortowej sytuacji. Mają awans nawet mimo porażki, bo tym razem można wyjść również z trzeciego miejsca w grupie, a nasi wcześniej remisują i wygrywają. Trafiają na Anglików dla których jest to mecz o życie, ponoszą klęskę i dają się wyprzedzić. Mimo to wychodzą ze wspomnianego trzeciego miejsca; Polska - Argentyna: Jak feniks z popiołów W 2002, 2006, 2018 - Polacy grają trzeci mecz o nic, niektórzy nazywają te spoktania grami "o honor". Teraz Polska zagra z rywalem, który podnosił się jak feniks z popiołów - chyba jeszcze bardziej niż Biało-Czerwoni. Oni przegrali pierwszy mecz, Polska - zremisowała. Nasi piłkarze mieli jednak równie trudno, bo przecież spadł na nich kubeł pomyj za styl. A Argentyńczycy? Mają w tym doświadczenie jak być "feniksem"- w 1990 na starcie przegrali z Kamerunem, potem zostali wicemistrzami świata. CZYTAJ TAKŻE: Argentyna odkrywa karty. Tak zagra z Polską Jedno jest pewne: zapowiada się fascynujący mecz. Tego Państwu i sobie życzę.