Reprezentacja Polski sposobi się do finiszu eliminacji Euro 2024. Sytuacja w tabeli jest więcej niż trudna. "Biało-Czerwoni" zajmują przedostatnią lokatę, wyprzedzając jedynie Wyspy Owcze. Limit potknięć został wykorzystany we wcześniejszej fazie zmagań. Właśnie z Farerami przyjdzie nam się zmierzyć już w najbliższy czwartek. Będzie to selekcjonerski debiut Michała Probierza, który podjął się misji awansu do przyszłorocznych ME. Każdy inny wynik niż zwycięstwo jego drużyny w starciu z outsiderem będzie blamażem. By wygrać, trzeba jednak najpierw bezpiecznie dotrzeć do Thorshavn. A to może się okazać nie lada wyzwaniem z uwagi na niesprzyjające warunki atmosferyczne. Polska ekipa nie staje wobec takiego problemu pierwsza. Kulesza odwiedził piłkarzy w hotelu. Probierz opóźnił konferencję Lądowanie w ekstremalnych warunkach wykluczone. Co z meczem Wyspy Owcze - Polska? "To może być brutalne zderzenie z Wyspami Owczymi dla reprezentacji Polski. O godzinie, o której ma lądować samolot z polskimi kadrowiczami, wiatr może przekraczać 25 m/s. Lądowanie na lotnisku Vagar do łatwych nie należy. A to dopiero może być początek zawirowań" - zakomunikował na platformie X (dawniej Twitter) Jakub Pobożniak z TVP Sport. Komisje badające katastrofy lotnicze przekonują w raportach, że lądowanie staje się niebezpieczne przy wietrze osiągającym 55 km/h. A kiedy wieje z siłą 80 km/h, o uziemieniu maszyny w ogóle nie ma mowy. Tymczasem prognozowane 25 m/s daje w przeliczeniu prędkość wiatru dochodzącą do... 90 km/h. Trener Probierz już nie ukrywa, jaki ma cel. To będzie absolutny przełom w kadrze W lipcu tego roku z podobnym problemem zderzyli się piłkarze norweskiego Bodo Glimt udający się na rewanżowe spotkanie z KI Klaksvik w 1. rundzie kwalifikacji LM. Ze względów bezpieczeństwa ich samolot nie otrzymał zgody na lądowanie. Mecz zaplanowany pierwotnie na 12 lipca został wówczas odwołany. UEFA nie wahała się ani chwili. Do konfrontacji doszło dopiero następnego dnia.