Dariusz Wołowski, Interia: Wojciech Szczęsny, czy Łukasz Fabiański między słupkami w Budapeszcie? Paulo Sousa powiedział, że wybrał już numer 1 w reprezentacji, ale nazwiska nie ujawnił. Jerzy Dudek (były bramkarz reprezentacji Polski): Mamy taką skłonność do rozwiązywania problemów już rozwiązanych. Czy na Węgrzech do bramki stanie Szczęsny, czy Fabiański, będziemy mieli gwarancję wysokiej jakości. Tak jest od lat, a my ciągle międlimy temat z uporem maniaka. Tyle jest realnych problemów w drużynie narodowej, że szkoda czasu na debaty nad takim, którego akurat nie ma. Nie wyważajmy drzwi otwartych. Na którego z nich postawi jednak Sousa? - Wydaje się, że na Wojtka. Gra w wielkim klubie, broni bardzo dobrze. To na pewno ważne, by bramkarz miał komfort, czuł się numerem 1. Ale akurat w wypadku Szczęsnego z tą pewnością bym nie przesadzał. Kiedy Wojtek o coś walczy, jest bardzo skoncentrowany. A kiedy poczuje, że to zdobył, potrafi się za mocno rozluźnić. Z doświadczenia wiemy, że drużyna narodowa potrzebuje dwóch bramkarzy będących pod parą, grających na najwyższych obrotach. Tak było podczas Euro 2012, gdy pewny miejsca w bramce Szczęsny dostał czerwoną kartkę w meczu otwarcia z Grecją. Minęły cztery lata i na starcie Euro 2016 Wojtek doznał kontuzji. Łukasz Fabiański bronił do końca turnieju na najwyższym poziomie. Dziś nadal obaj są drużynie narodowej tak samo potrzebni. Co może zrobić Sousa przed zaledwie kilka dni zgrupowania przed meczem w Budapeszcie? - W pandemii ludzie piłki nauczyli się pracy online. Sousa nie zacznie wszystkiego od początku pierwszego dnia zgrupowania. Plan na kadrę stworzył, zapewne omawia go z piłkarzami. Musi ich zarazić swoimi pomysłami, jestem pewien, że na starcie nie będzie z tym problemów. Ma na wejściu większy autorytet niż Jerzy Brzęczek miał kiedykolwiek. My nie możemy się doczekać co zrobi, a co dopiero piłkarze. Liczę na efekt nowej miotły, gdy zawodnicy zaczynają od zera starania o zbudowanie sobie pozycji u szefa. Tak jak Adam Nawałka wprowadził do kadry Bartosza Kapustkę i wszyscy powiedzieliśmy "wow", tak Sousa "wymyśli" swoich piłkarzy, którzy nas zaskoczą. Może trener z zewnątrz, ale z doświadczeniem potrafi odczytać lepiej potencjał i predyspozycje naszych zawodników? Wszystko zależy od tego, jak wykorzysta czas do chwili pierwszego powołania. Czy polska piłka nie jest za biedna? Kolejni selekcjonerzy skazani są na poruszanie się w kręgu tych samych nazwisk. - Młodzi gracze w drużynie narodowej wciąż się pojawiają. Brzęczek miał odmłodzić zespół i dawał szansę gry nowym. Jeśli Sousa rzeczywiście chce grać ofensywniej, w ustawieniu 5-4-1, czyli z trójką środkowych obrońców, musi zacząć od zbudowania tyłów. To jest baza drużyny. Portugalczyk powinien znaleźć trzech obrońców potrafiących grać wysoko, którym piłka nie przeszkadza, bo oni będą ją rozgrywać na początku każdej akcji. Sądzi pan, że pozycja Kamila Glika nie jest pewna? - Kamila lubię i szanuję, znamy się z czasów wspólnego pobytu w Realu Madryt. On zawsze wnosił na boisko serducho do walki. Ma swoje zalety, ale w klubie gra inaczej, bliżej bramki. Benevento to drużyna walcząca o ligowy byt. Sousa musi rozważyć, czy Glik podoła zadaniu, jakie przed nim chce postawić. Kamil nie jest mocny przy wyprowadzaniu piłki, ale w walce wręcz niezastąpiony. Może bilans zysków i strat jaki nowy selekcjoner dokona w jego przypadku okaże się jednak zdecydowanie dodatni? Nie wiemy tego, dlatego czekamy na pierwsze decyzje Sousy w napięciu. W jeszcze większym napięciu czekają sami piłkarze. Wiemy, że polska kadra pod kierunkiem Portugalczyka ma grać ofensywniej. - To zdanie ogólne, ale można to osiągnąć kilkoma sposobami. Jeśli ma się gracza przeciętnego, nie można mu zlecić na boisku zadań przeznaczonych dla wybitnego. To grozi katastrofą. Grać ofensywniej to nie znaczy biec bezmyślnie do przodu. Diabeł tkwi w szczegółach. Rozwiązanie małych problemów na konkretnych pozycjach przełoży się na grę drużyny. Czy Sousa powoła Kamila Grosickiego, który w klubie nie gra, ale który dla kadry bywał bardzo cenny? Przy grze w systemie 5-4-1 boczni obrońcy i pomocnicy są kluczowi. Na kogo postawi Sousa i jaki będzie tego efekt? Piotr Zieliński to kolejny problem, nad którym debatujemy od kilku lat. - Piotrek miewa dobre mecze, znakomite zagrania, ale w drużynie narodowej brakuje mu regularności. Tymczasem w Napoli ją ma. Może trzeba dać mu dokładnie takie same zadania w kadrze jakie ma w klubie? Bo u poprzednich selekcjonerów bywało, że Zieliński łatał dziury w pomocy. Brakowało kogoś z lewej strony, to tam pakowano Piotrka. Jest materiałem na lidera, którym w reprezentacji się póki co nie stał. Jego nazwisko powinno padać zaraz po Lewandowskim, tymczasem wciąż jest w cieniu. Może Sousa spojrzy na to świeżym okiem i rozwiąże problem? Wróćmy jeszcze do efektu nowej miotły. Na czym on właściwie polega? - Piłkarze są ciekawi pomysłów nowego trenera. Łatwo ich wtedy porwać. Mają świadomość, że trzeba pracować, biegać na 110 proc, by trener to docenił. Znużenie przychodzi potem, wcześniej lub później, w zależności od tego o ile praca z nowym szkoleniowcem jest ciekawsza od pracy ze starym. Patrząc na kadrę Brzęczka miałem wrażenie, że piłkarze robią to co do nich należy. I nic więcej. Od Sousy dostają nowy impuls. Uchodzi za fachowca z autorytetem. To nie musi zadziałać, ale ma szansę zadziałać w naszej reprezentacji. Decyzja Zbigniewa Bońka o zmianie selekcjonera była ryzykowna, zaraz zaczniemy sprawdzać, czy zabieg na żywym organizmie się opłacił. Rozmawiał Dariusz Wołowski