Reprezentacyjny bramkarz przed meczami ze Słowenią i Austrią analizował sytuację w grupie i jakie wyniki w najbliższej sesji meczowej należy uznać za korzystne. Opowiadał o tym, jak zmieniała się sytuacja w kadrze Polski i wokół kadry. Rozważał stale obecny temat wyboru pierwszego bramkarza na spotkania reprezentacji. Remis to pozytywy wynik? Po czterech meczach Polska zajmuje pierwsze miejsce w grupie G eliminacyjnej do mistrzostw Europy w 2020 roku. W czterech spotkaniach pokonała: Austrię, Łotwę, Macedonię Północną i Izrael. - Jesteśmy w połowie drogi do awansu, a może dalej. Wystarczy zdobyć 20 punktów w grupie. My już mamy ponad połowę, a graliśmy mniej niż połowę meczów. Dwa najbliższe mecze dadzą odpowiedź na pytania, jak daleko zaszliśmy. Dobre wyniki postawią nas na ostatniej prostej do awansu. To są bardzo ważne punkty - zapowiada Szczęsny. Czy w związku z tym podział punktów w meczu ze Słowenią, a potem gra o pełną pulę z Austrią, to dobre nastawienie? - W życiu nie podchodziłbym do meczu z jakimkolwiek rywalem z nadzieją na remis. Ale pozytywny wynik to pozytywny wynik. W momencie, gdy masz przewagę sześciu punktów, to remis jest pozytywnym wynikiem - odpowiedział. Najbliższy przeciwnik nie jest zupełnie nieznany bramkarzowi Juventusu. - Nazwiska i indywidualności znamy. Dziś odprawa taktyczna, dowiemy się więcej. Gramy na wyjeździe, a to są tereny na których ciężko się gra. Tak było z Czarnogórą. Jedzie się tam i nie ma łatwo. Trzeba taki mecz wybiegać, wywalczyć, czasami siłą fizyczną. Słowenia ma dużo zawodników wysokiej klasy, niektórych znam z Włoch. Będzie ciekawy mecz - mówił Szczęsny. Kac po mundialu puścił Powtarza, że "Biało-Czerwoni" są faworytami. Znaleźli się na zwycięskiej ścieżce, wygrywają kolejne spotkania. To bardzo pozytywnie wpływa na atmosferę wokół kadry i w samej drużynie. - Zawsze jest stabilizacja, kiedy jest dobry okres i kiedy wygrywasz mecze. U nas się nic nie zmieniło tylko wyniki się zmieniły. Dlatego odbiór reprezentacji jest inny - zauważył 42-krotny reprezentant kraju. Czy na te lepsze wyniki i poprawę nastrojów wpływu nie ma słabość rywali? - Mecz z Austrią, który wygraliśmy był dużo cięższy niż mecze towarzyskie, które nam nie wychodziły. Dziś tę sytuację łatwo wytłumaczyć. To był kac po mundialu. Każdy z nas z osobna mocno przeżył porażkę na mundialu. Dla nas wszystkich była to najważniejsza impreza w życiu. To bardzo bolało. Potem była zmiana trenera, widoczny był brak entuzjazmu. Ten nieprzyjemny okres udało się przetrwać, na szczęście nie było ważnych meczów. Nie pomagało to w osiąganiu wyników. Ale przyszły eliminacje, nowy start, nowe nadzieje. Wygraliśmy trudny mecz z Austrią, naszym bezpośrednim rywalem. Kac puścił. Mamy nowy cel, jakim jest awans - powiedział Szczęsny. Podkreślał, że awans, szczególnie do mistrzostw Europy, to dla reprezentacji Polski plan minimum. - Trzeba od nas wymagać awansu na wielkie imprezy. W tej chwili wymagajmy więc awansu, bo jesteśmy w trakcie eliminacji, a potem zróbmy wszystko, żeby było lepiej niż dotychczas na mistrzostwach - apelował. Kto numerem 1 w bramce? Do spotkań ze Słowenią i Austrią Szczęsny przystępuje jako podstawowy bramkarz Juventusu Turyn. Nie wiadomo jednak, czy zostanie wybrany przez Jerzego Brzęczka do wyjściowej jedenastki. Rywalem o miejsce w składzie jest niezmiennie Łukasz Fabiański. W ostatnich dwóch spotkaniach zagrał właśnie bramkarz West Ham United, bo Szczęsny miał kontuzję i przeszedł operację kolana. - Plan był taki, żebym operował się po meczach kadry, potem po ostatnich spotkaniach Ligi Mistrzów. Ale wyprzedził mnie drugi bramkarz Juventusu, który doznał kontuzji i nie mogłem tego zrobić. Kolano puchło i lekarz zdecydował, że trzeba operować. Na wynikach kadry to się nie odbiło, bo zachowała czyste konto. I Łukasz był zadowolony i ja zdrowy - opowiadał. Dziś do rywalizacji o prawo gry w kadrze przystępują z tej samej pozycji, obaj grają w klubach, są zdrowi, z ogromnym doświadczeniem w kadrze. - Takie decyzje o wyborze bramkarza trenerzy podejmują w różny sposób. Trener Nawałka wolał z nami rozmawiać indywidualnie, trener Brzęczek ze wszystkimi naraz. Pewnie w najbliższych dniach się dowiemy, biorąc pod uwagę, że za trzy dni gramy - mówił Szczęsny. - Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że przyjeżdżamy na kadrę i nie wiemy, kto zagra. A potem ten co gra, gra jak najlepiej, ten co nie gra, wspiera kolegę - tłumaczył 29-letni zawodnik. Olgierd Kwiatkowski