Tylko raz w historii polskiej reprezentacji zdarzyło się, że wygrała ona z rzędu pięć pierwszych spotkań o punkty. Było to jednak lata temu. Po Kazimierzu Górskim, latem 1976 roku, reprezentację przejął jego asystent Jacek Gmoch. Debiut nie należał do najłatwiejszych, bo w pierwszym meczu eliminacji MŚ przyszło się zmierzyć na wyjeździe z silną Portugalią. Był październik 1976 roku. Trener Gmoch nie bał się podjąć śmiałych decyzji i dokonać zmian w składzie. Razem z nim na stadionie w Porto debiutował bramkarz Zygmunt Kukla, a także zdolny, wtedy ledwie 21-letni pomocnik Stanisław Terlecki. Gole w tym ważnym meczu zdobywał jednak nie kto inny, jak jeden z najlepszych wtedy napastników na światowych boiskach, Grzegorz Lato. Trafił dwa razy i Polska zainaugurowała eliminacje mundialu od wyjazdowego triumfu 2-0. Potem przyszły kolejne efektowne zwycięstwa. Wygrana w Warszawie z Cyprem 5-0, a w kolejnym roku z Danią na jej terenie 2-1. Mecz w Kopenhadze 1 maja 1977 został zresztą uznany za nasz najlepszy w tamtych eliminacjach. Dwa razy do siatki trafiał wracający do wysokiej formy po kontuzji Włodzimierz Lubański. Dwa tygodnie później wygraliśmy z Cyprem w Limassol 3-1. Piąte zwycięstwo miało miejsce na Stadionie Śląskim. We wrześniu 1977 rozbiliśmy Duńczyków 4-1. Nasi załatwili sprawę z Duńczykami do przerwy. Najpierw w 28. minucie po akcji Henryka Kasperczaka i strzale Andrzeja Szarmacha, piłkę do siatki dobił Bohdan Masztaler. Potem znowu uderzał Szarmach, duński bramkarz Per Poulsen ponownie odbił piłkę, a gola zdobył Lato. Po przerwie bramkę dołożył jeszcze Kazimierz Deyna, a w końcówce rezultat ustalił Szarmach. Mimo pięciu kolejnych wygranych, do ostatniej minuty meczu z Portugalią na Stadionie Śląskim w październiku 1977 roku trzeba było drżeć o awans. Skończyło się na remisie 1-1, pamiętny gol Deyny bezpośrednio z rzutu rożnego, i można się było cieszyć z upragnionego awansu do argentyńskiego mundialu. Teraz ten świetny wynik będzie mogła wyrównać reprezentacja prowadzona przez Jerzego Brzęczka, która na razie na koncie ma cztery eliminacyjne wygrane w grupie G. Wygrać w Lublanie na Stadionie Stożice nie będzie jednak łatwo, bo dla gospodarzy, którzy po czterech grupowych meczach mają na koncie ledwie pięć punktów, to spotkanie o być albo nie być. Dla nich porażka oznacza pożegnanie z marzeniami o Euro 2020. Michał Zichlarz El. Euro 2020: sprawdź sytuację w "polskiej" grupie