Jutro o 20.45 na Stadionie Narodowym w Warszawie reprezentacja Polski zagra towarzysko z Islandią. Zapraszamy na relację na żywo z meczu Polska - Islandia Relacja na żywo dla urządzeń mobilnych Interia: Po raz pierwszy w historii Islandia zakwalifikowała się do dużej międzynarodowej imprezy piłkarskiej. Jak ocenić wasz awans do Euro 2016? Heimir Hallgrimsson: - To wielki krok dla islandzkiego futbolu i prawdopodobnie też dla światowej piłki. W finałach mistrzostw Europy zagra przecież drużyna z państwa, które zamieszkuje niewiele osób. Fani są u nas z tego powodu niesamowicie szczęśliwi. Co sprawiło, że właśnie teraz udało się wam wywalczyć awans? Utalentowana generacja piłkarzy, dobre prowadzenie zespołu przez was, trenerów czy może słabość rywali? - Powiedziałbym, że na nasz sukces złożyło się wiele przyczyn. Na pewno to, że mamy teraz bardzo utalentowaną generację piłkarzy, grających w zagranicznych klubach. Ważny jest też wysoki poziom wykształcenia trenerów w kraju i poprawa warunków do gry i treningów. To wszystko zajęło 15 lat, a teraz mamy tego efekty. Dla polskiej piłki punktem zwrotnym było wyeliminowanie reprezentacji Anglii w eliminacjach mistrzostw świata 1974 roku. Islandia teraz w eliminacjach dwa razy pokonała czołowy zespół świata Holandię. Czy dla waszej piłki to przełomowy moment? - Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć. Na pewno dwukrotne pokonanie bardzo silnej Holandii pomogło w wywalczeniu awansu do przyszłorocznego Euro we Francji. Ale wygraliśmy nie tylko z nimi, ale też z Czechami i Turcją. To też ma swoją wymowę. Nie mówię już tutaj o punktach zdobywanych w spotkaniach z Kazachstanem i Łotwą. Gdzie tkwi siła islandzkiej jedenastki? - Powiedziałbym, że mamy dobrą mieszankę graczy o zróżnicowanych możliwościach, które sprawiają, że nasz zespół jest bardzo spójny. Jesteśmy przy tym dobrze zorganizowani i solidnie prezentujemy się w defensywie. Naszą siłą jest też to, że robimy wszystko, żeby wygrać każdy nadchodzący mecz. Co? Gdzie? Kiedy? Bądź na bieżąco i sprawdź Sportowy Kalendarz! W turnieju Euro jesteście debiutantem. Z jakim celem pojedziecie w czerwcu do Francji? - Tak, jak powiedziałem, do każdego meczu podchodzimy z zamiarem wygrania go. To się nie zmienia, taka jest nasza mentalność. Do Francji nie jedziemy, jako turyści. Jak daleko tam zajdziemy, to się okaże, ale z pewnością damy z siebie wszystko, co mamy najlepszego. Miał pan kiedyś styczność z polskim futbolem? Może zna pan trenera Rafała Ulatowskiego, który grał i trenował w Islandii? - Nie znam Rafała osobiście, ale wiem, że u nas pracował. Jednakże kiedy ja zaczynałem swoją trenerską przygodę, to w moim rodzinnym mieście Vestmannaeyjar, mieliśmy polskiego szkoleniowca, którym był Grzegorz Bielatowicz (na początku lat 70. trener m.in. Jagiellonii Białystok - przyp. aut.). Na mnie, początkującego trenera, miał wielki wpływ. Mam dla niego olbrzymi szacunek. Macie plan, jak powstrzymać w piątek Roberta Lewandowskiego? - Koncentrujemy się na sobie. Na naszej organizacji gry i na tym, jak się zaprezentujemy. Co do piątkowego meczu w Warszawie, to każde spotkanie jest dla nas istotne. Nie ma znaczenia, czy to mecz o coś, czy gra towarzyska. Będziemy chcieli wygrać. Reprezentację Islandii prowadzi pan wspólnie z Larsem Lagerbaeckiem. Jak pracuje się w ten nietypowy sposób? Kto podejmuje ostateczne decyzje? - Pracujemy na równych warunkach i wszystkie decyzje podejmujemy wspólnie. Ten model dobrze działa, co pokazały ostatnie eliminacje. Obaj mamy swoje mocne strony i staramy się je wykorzystać w podejmowaniu ostatecznych decyzji i w procesie kierowania i budowania naszej reprezentacji. Rozmawiał Michał Zichlarz