Chociaż Czesław Michniewicz wywalczył awans z grupy podczas mundialu w Katarze, a uległ dopiero w 1/8 finału Francuzom, późniejszym wicemistrzom świata, to jednak pożegnał się z posadą. Zarzucano mu nazbyt defensywny styl gry i zabijanie ofensywnego potencjału "Biało-Czerwonych". Pojawiały się również doniesienia, że piłkarze akurat na mecz z Francją nie dostosowali się do poleceń selekcjonera i sami z siebie postanowili zagrać bardziej ofensywnie. Potem to wszystko zdementowano, ale jak zdradził Matty Cash, drobne niesubordynacje się zdarzały. W tym jemu. Czytaj także: Kamil Bortniczuk rozpływa się nad Santosem - Trener chciał, żebym trzymał dystans do Kyliana Mbappe, ale ja nie chciałem tak grać. Uznałem, że jak będę trzymał go blisko, nie dam mu okazji, żeby mi uciekł. I początkowo przynosiło to dobre efekty. Dopiero potem, jak już znalazł nieco miejsca, nie mogłem go zatrzymać i nic zrobić - przyznał Cash w rozmowie z "LADbible TV". Obrońca zignorował uwagi od selekcjonera Polaków i dość długo zdawało się, że to dobry ruch. Ostatecznie jednak Mbappe zdobył dwie bramki, tak że zbyt wiele na tym nie zyskał. A naraził się na burę od trenera.