Obok Strejlaua, który jest prezesem Stowarzyszenia Trenerów Piłki Nożnej, w komisji znaleźli się wiceprezesem PZPN Antoni Piechniczek, dyrektor sportowy związku Jerzy Engel, przewodniczący Wydziału Szkolenia Dariusz Śledziewski oraz szef Komisji Wysokiego Wyczynu i Reprezentacji Wojciech Łazarek. Z wyjątkiem Śledziewskiego, wszyscy w przeszłości byli trenerami drużyny narodowej. Engel poinformował we wtorek, że komisja do końca miesiąca przedstawi prezesowi PZPN Grzegorzowi Lacie dwóch, może trzech - jej zdaniem - najlepszych kandydatów do funkcji selekcjonera. Nazwisko nowego szkoleniowca biało-czerwonych ma być znane najpóźniej 3 listopada. - Dobrze się stało, że trenerzy będą mieć coś do powiedzenia przy wyborze selekcjonera. To zbyt poważna sprawa, by decyzję podejmowała jedna osoba, niezależnie od tego, kto to był. Problemem może być natomiast termin. Skoro do soboty trenerzy mogą zgłaszać do PZPN swoje kandydatury, to zostanie raptem tydzień. Presja czasu nigdy nie pomaga w takich działaniach. Poza tym wszystkim kandydatom trzeba zapewnić równe szanse na zaprezentowanie swojej wizji pracy z drużyną narodową. Nie wiem, czy komisja zdąży podjąć decyzję do końca października - powiedział Andrzej Strejlau. Jak zaznaczył, większość kandydatów pracuje na co dzień w klubach i kwestia ewentualnego rozwiązania umowy także może wymagać czasu. - Nie wiem czy ktoś z dnia na dzień będzie mógł być do dyspozycji PZPN. Poza tym, nie wiem czy możemy stawiać pod ścianą jakiś klub. To wszystko wymaga zastanowienia i rozsądnego działania - dodał. Jego zdaniem, życiorysy i zgłoszenia kandydatów to nie wszystko. - CV na kartce papieru to jedno, a bezpośrednia rozmowa, to co innego i chyba coś znaczenie ważniejszego. Z selekcjonerem władze związku muszą mieć dobry kontakt. On musi umieć i chcieć rozmawiać, a wszyscy wiemy, że w ostatnich miesiącach był z tym problem. Na pewno z wszystkimi polskimi kandydatami trzeba będzie się spotkać osobiście - powiedział. Jak dodał, nie ma swojego faworyta, bo chce najpierw usłyszeć pomysły na prowadzenie reprezentacji. Nie przekreśla też kandydatów z zagranicy, choć... - To zdecydowanie bardziej skomplikowana sprawa niż w przypadku Polaków. Więcej szczegółów trzeba wziąć pod uwagę, m.in. komisja musiałaby mieć jasność, jakimi funduszami na ten cel dysponuje związek. Z tego co wiem, zgłaszają się głównie trenerzy pozostający obecnie bez pracy. Pojawia się zatem pytanie, dlaczego nie prowadzą żadnej drużyny? Wybór selekcjonera nie jest tak łatwy, jak się niektórym może wydawać. Zresztą w naszej rzeczywistości i tak pewnie niewielu ostateczna decyzja się spodoba... - zakończył Strejlau.