Po meczu powiedzieli: Maciej Wilusz: "Prowadziliśmy grę, częściej atakowaliśmy i częściej byliśmy pod bramką rywali, ale przez dłuższy czas nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Każdy z nas zdaje sobie sprawę z błędu, jaki popełniliśmy w obronie, który wykorzystali Litwini. Najważniejsze, że potrafiliśmy się z tego podnieść, bo na zakończenie meczu wynik był dla nas korzystny. Czekam na kolejne wyróżnienie, bo tak traktuję grę w reprezentacji Polski. Wiem również, że muszę ciężko pracować na każde powołanie, ale zrobię wszystko, aby być w jak najlepszej dyspozycji. Czuję zaufanie trenera, ale pewniakiem w kadrze na pewno się nie uznaję". Maciej Rybus: "Po meczu żartowaliśmy sobie z kilku sytuacji, ale w przerwie w naszej szatni nie było wesoło. Przegrywaliśmy przecież 0:1 i nikomu nie mogło być do śmiechu. Padło parę mocnych słów, co też było chyba widać po naszej grze w drugiej połowie. Drużyna odpowiednio zareagowała i na plus można nam zapisać, że potrafiliśmy odwrócić losy spotkania. Graliśmy szybciej piłką, bo do przerwy brakowało strzałów, dośrodkowań oraz decydującego precyzyjnego podania. Litwini opadli też trochę z sił i to również wykorzystaliśmy. Głęboko wierzę w nasz awans do finałów mistrzostw Europy". Mateusz Klich: "W przerwie w naszej szatni padło kilka mocniejszych słów. Głos zabrał nie tylko trener, ale także zawodnicy. Mieliśmy do siebie kilka uwag. Szkoleniowiec przypomniał nam, że mecz nie kończy się po pierwszej połowie, tylko trwa 90 minut, a czasami i więcej. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie odwrócić losy spotkania, bo przecież już do przerwy nie brakowało sytuacji, po których mogliśmy strzelić gola. Cała sztuka polega jednak na ich wykorzystywaniu. Poza tym defensywnie nastawieni Litwini zmusili nas do gry atakiem pozycyjnym, który nie jest naszą najsilniejszą stroną. Zdecydowanie lepiej czujemy się bowiem w kontratakach. Nie zmienia to jednak faktu, ze byliśmy drużyną lepszą i odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo". Kamil Glik: "Nie trzeba było nas specjalnie motywować. Każdy myślał tylko o zwycięstwie, więc nie mieliśmy wyjścia i atakowaliśmy z całych sił. W pierwszej połowie były sytuacje do strzelenia gola, brakowało jednak skuteczności, która pojawiła się po przerwie. Myślę, że zasłużyliśmy na zwycięstwo. Nie patrzymy jednak na ten mecz i na to, co za nami. Najważniejsze są eliminacje mistrzostw Europy 2016 i na tym się teraz skupiamy". Arkadiusz Milik: "Murawa przy bramkach nie była zbyt równa, dlatego też sytuacja, w której doprowadziłem do wyrównania, nie była taka prosta do wykończenia jak się wydawało. Odnośnie gry dwoma napastnikami, to ostatni raz występowałem w takim ustawieniu w spotkaniu z San Marino, w marcu zeszłego roku. Wtedy taka taktyka przyniosła oczekiwany efekt i teraz także całkiem nieźle funkcjonowaliśmy z Robertem".