Zagęszcza się atmosfera wokół Macieja Rybusa i jego decyzji o pozostaniu w Rosji. Sporo osób liczyło, że Polak pójdzie śladem wielu rodaków i po napaści wojsk rosyjskich na Ukrainę i przy pogarszających się perspektywach rosyjskiego futbolu wyjedzie z kraju rządzonego twardą ręką przez Władimira Putina. Tym bardziej, że przecież jest reprezentantem Polski, a to zobowiązuje. Jego postawa ma większe znaczenie i wykracza poza zwykłe, osobiste decyzje. Jednak piłkarz zdecydował się jedynie na "kosmetyczną" zmianę i co prawda opuści Lokomotiw Moskwa, lecz pozostanie w stolicy i od nowego sezonu będzie grał w Spartaku. Jego krok próbował tłumaczyć agent, Mariusz Piekarski. Lecz tylko dolał oliwy do ognia, bo zasugerował, że Rybus i jego rodzina mogą czuć się bezpieczniej w Rosji niż w Polsce. Za tę wypowiedź spadła na niego lawina krytyki. Wielu komentatorów podkreśla, że słowa menedżera mogą być wykorzystane przez rosyjską propagandę. Na ten aspekt zwrócił uwagę poseł Prawa i Sprawiedliwości, Arkadiusz Mularczyk. "Obserwując na to, co wygaduje menadżer Macieja Rybusa, oraz na zachowanie samego zawodnika, MSWiA powinno zbadać, czy nie należy nałożyć na nich polskich sankcji za wspieranie agresji Rosji na Ukrainę" - napisał na Twitterze. W język nie gryzł się również wiceszef Ministerstwa Spraw Zagranicznych. "Nie ma już nic bardziej żenującego, niż zasłanianie się 'dobrem rodziny', gdy chodzi po prostu o duże pieniądze. A to krwawe pieniądze. Mam nadzieje, ze nie będzie już dla niego miejsca w reprezentacji. Gra z 'orzełkiem' na piersi to honor i tylko dla takich, którzy to rozumieją" - stwierdził Marcin Przydacz. Głos zabrał też inny polityk, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch. Media: Tyle Maciej Rybus będzie zarabiał w Spartaku. Kwota może zaskoczyć Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego o tym, czy Rybus może zostać wykorzystany jak Czeczko Paweł Soloch był gościem Marcina Fijołka w programie "Graffiti" na antenie Polsatu. Szef BBN odniósł się do słów Marcina Przydacza i ewentualnej dalszej gry Macieja Rybusa w barwach Polski. "To jest sport, ale on jest mocno związany nie tylko z emocjami, w takiej sytuacji, jest też odbiciem polityki. To nie jest decyzja, która powinna być dobrze widziana przez władze naszego związku. Też bym się bardzo zastanowił, czy taki zawodnik powinien być dopuszczony do naszej kadry" - wyjaśnił. Podkreślił, że - jego zdaniem - polscy kibice oczekują od Czesława Michniewicza, by już więcej nie powoływał Rybusa do kadry. A sytuację Polaka porównał do sprawy dezertera Emila Czeczki. To wojskowy, który w grudniu zeszłego roku przeszedł na stronę białoruską i przez tamtejszy reżim został użyty do manipulacyjnych celów. Gdy dziennikarz Polsatu zapytał, czy piłkarz może zostać wykorzystany do rosyjskiej propagandy głoszącej o pozostaniu w Rosji "dobrych" Polaków, nie miał wątpliwości. Czesław Michniewicz nie chciał się wypowiadać na temat Macieja Rybusa