Maciej Rybus od lat jest najlepszym polskim lewym obrońcą, a mimo tego w kadrze przez długie lata praktycznie nie istniał. Teraz, przejściem do Spartaka Moskwa, na własne życzenie wypisał się z gry w narodowych barwach. Jego "małżeństwo" z reprezentacją Polski należało do wybitnie nieudanych. Rybus: Chcę być odkryciem Euro 2012 Rybus karierę zaczynał jako skrzydłowy i właśnie w takiej roli debiutował w reprezentacji Polski. Było to już 13 lat temu - gdy Franciszek Smuda latami sparingów budował zespół na Euro 2012. Pół roku przed mistrzostwami Europy 23-latek zamienił Legię na Tierek Grozny i składał odważne zapowiedzi. - Mogę być odkryciem Euro. Jeśli wyjdą mi dwa, trzy mecze, strzelę jakieś bramki... Takie turnieje kreują nowe gwiazdy - zapowiadał przed turniejem młody skrzydłowy. Rybus mistrzostwa rozpoczął w wyjściowym składzie, ale po czerwonej kartce Wojciecha Szczęsnego w meczu otwarcia z Grecją został zmieniony przez Przemysława Tytonia. Dla niego był to koniec mistrzostw - więcej na boisku podczas Euro 2012 się już nie pojawił. Kontuzja i łzy przed Euro 2016 - Jestem zastępcą piłkarza, którego nie ma - śmiał się przez lata Jakub Wawrzyniak. Na początku 2016 roku wydawało się, że wreszcie znaleźliśmy piłkarza, o którym mówił Wawrzyniak. To właśnie Rybus został przesunięty przez trenera Tiereka na lewą stronę defensywy, gdzie robił prawdziwą furorę. Selekcjoner Adam Nawałka skwapliwie skorzystał z nowej możliwości i po raz pierwszy ustawił Rybusa na nowej pozycji w wygranym 4-0 meczu z Gruzją. Wydawało się, że selekcjonerowi jak z nieba spadł do składu lewy obrońca europejskiego formatu. Nawałka wystawiał więc Rybusa w obronie także w kolejnych meczach eliminacji - z Niemcami, Gibraltarem oraz Szkocją, a także w marcowych sparingach przed wyjazdem do Francji - przeciwko Czechom i Serbom. 27-latek na nowej pozycji imponował tak bardzo, że zwrócił uwagę Olympique'u Lyon, z którym podpisał kontrakt od nowego sezonu. Nagle trach! Bajka została przerwana w najmniej oczekiwanym momencie. - Badania wykazały u Macieja rzadki uraz uszkodzenia obrąbka stawowego barku. Niestety wiąże się to niemal na pewno z wykluczeniem go z udziału w Euro 2016. Uraz nie wychodzi nawet w wyniku badania rezonansem. W ciągu dwóch dni nie było żadnych postępów w leczeniu - przekazał tuż przed wylotem do Francji doktor kadry, Jarosław Jaroszewski. W sieci pojawiło się zaś nagranie, na którym Rybus ledwo powstrzymuje łzy, gdy uświadamia sobie, że ominie go gra w wielkim turnieju. Widać było, że to dla będącego w dobrej formie piłkarza ogromny cios. Problemy w Lyonie i kiepski mundial Rybus wrócił do zdrowia po turnieju, ale eliminacje mistrzostw świata w Rosji nie potoczyły się po jego myśli. Zaledwie trzy z dziesięciu eliminacyjnych spotkań rozpoczął w wyjściowym składzie, opuszczając kilka meczów z powodu kontuzji. Czasami selekcjoner wolał stawiać zaś na Artura Jędrzejczyka i Bartosza Bereszyńskiego, choć ci nie byli nominalnymi lewymi obrońcami. Na domiar złego przygoda z Lyonem nie okazała się dla Rybusa udana i dopiero po powrocie do Rosji - transferze do Lokomotiwu - "Ryba" zaczął ponownie grać w kadrze. Trener Nawałka w sparingach szlifował ustawienie z wahadłowymi, na lewej stronie umieszczając właśnie świeżo upieczonego zawodnika "Loko". W tej roli Rybus rozegrał dwa mecze mistrzostw świata - z Senegalem i Kolumbią, po czym z ławki rezerwowych obserwował, jak jego koledzy na otarcie łez ogrywają Japonię. Co ważne, było to także pożegnanie z kadrą Adama Nawałki. Konflikt z Jerzym Brzęczkiem. Zupełnie stracone dwa lata Nawałkę na stanowisku selekcjonera zastąpił Jerzy Brzęczek, z którym Rybusowi było bardzo nie po drodze. Już z pierwszego zgrupowania wyjechał z powodu kontuzji, a nowy selekcjoner ferował na boku obrony "swojego" Arkadiusza Recę, byłego podopiecznego z Wisły Płock, stawiającego pierwsze kroki w Serie A. Z wrześniowego i październikowego zgrupowania wykluczyły Rybusa urazy, na listopadowe - nie dostał powołania w ogóle, bo według doktora Jaroszewskiego miał pauzować do grudnia. Tymczasem już 11 listopada 2018 roku, na cztery dni przed meczem Polski z Czechami, wybiegł na boisko w ligowym starciu z Rubinem Kazań. Brzęczek wściekł się na Rybusa tak bardzo, że na kolejne zgrupowanie - w marcu 2018 roku - nie powołał go wcale, choć właśnie zaczynał eliminacje Euro 2020. Ba, nie przeszkadzało mu nawet to, że na liście powołanych był tylko jeden lewy obrońca - Reca, który na tym etapie sezonu miał na koncie zaledwie 18 minut w Serie A! "Ryba" do kadry wrócił dopiero w czerwcu, po blisko rocznej przerwie. Otrzymał 20 minut w meczu z Macedonią Północną i od razu kolejny raz podpadł nielubianemu selekcjonerowi. - Trudno mi mówić o pomyśle selekcjonera, bo jestem u niego pierwszy raz na zgrupowaniu. Wiemy, że styl nie podoba się kibicom i dziennikarzom. Nam też nie - wypalił po meczu. I w "nagrodę" kolejne trzy mecze spędził wyłącznie na ławce rezerwowych. Wreszcie, po ponad roku panowania Brzęczka, Rybus zagrał w wyjściowym składzie z Łotwą (3-0) w październiku 2019 roku, by trzy dni później oglądać z ławki grającego przeciw Macedonii Recę. Miesiąc później na zgrupowanie kolejny raz nie przyjechał. Oficjalnie - z powodu kontuzji. Tylko że znów - już trzy dni po meczu kadry zupełnie zdrowy Rybus zasuwał przez 90 minut w meczu Lokomotiwu z FK Tambow. Wkrótce wybuchła pandemia, wobec czego na kolejne zgrupowanie piłkarze czekali blisko rok. We wrześniu 2020 roku Rybus wykorzystał nieobecność Recy i zagrał całe spotkanie z Bośnią i Hercegowiną (jedyne za Brzęczka), ale w październiku sam "złapał" covida i ominęły go trzy kolejne spotkania. W dwóch ostatnich meczach Brzęczka - selekcjoner znów stawiał na Recę, dając Rybusowi na odchodne 9 minut gry. Łącznie - choć wydaje się to niewiarygodne - u Brzęczka Rybus rozegrał tylko trzy spotkania w wyjściowym składzie, w tym jedno pełne. Łącznie nie spędził na boisku nawet 280 minut. To tragiczny bilans dla piłkarza, który na swojej pozycji właściwie nie miał poważnej konkurencji. Historia zatoczyła koło. Powtórka Euro sprzed 9 lat Wreszcie Brzęczka zwolniono, a Rybus wyczuł swoją szansę w przyjściu do kadry Paulo Sousy. Nagle dziwnym trafem przestały go trapić mikrourazy i był gotowy do dyspozycji selekcjonera. Zwłaszcza, że taktyka Sousy z wahadłowymi wydawała się idealnie skrojona pod piłkarza Lokomotiwu. Rybus rozpoczął w wyjściowym składzie dwa z trzech meczów eliminacyjnych przed Euro 2020 i do turnieju szykował się w roli piłkarza wyjściowego składu. Na mistrzostwach Europy powtórzyła się jednak historia sprzed dziewięciu lat. Rybus zagrał od pierwszej minuty ze Słowacją, zostając zmienionym w 74. minucie. I znów turniej zakończył się dla niego na meczu otwarcia. Przeciwko Hiszpanii i Szwecji Sousa wolał postawić na niemal debiutanta - Tymoteusza Puchacza. Do końca roku zostało jeszcze siedem meczów eliminacyjnych, ale i u Sousy Rybus poszedł w odstawkę. W tym czasie zagrał już tylko trzykrotnie, z czego zaledwie dwa razy od pierwszej minuty - z Albanią oraz Andorą. Kluczowe mecze kadry oglądał z ławki rezerwowych. Wojna w Ukrainie. Wygodny covid Rybusa i rezygnacja z kadry na własne życzenie Aż w końcu, w lutym 2022 roku, wybuchła wojna, gdy Rosja bestialsko zaatakowała Ukrainę. PZPN twardo zapowiedział bojkot meczu z Rosją, wywierając nacisk na UEFA oraz FIFA. W końcu cel został osiągnięty - Rosję zawieszono w prawach członka, a my z miejsca szykowaliśmy się do finałowego spotkania barażowego. Przed nowym selekcjonerem, Czesławem Michniewiczem, pojawił się jednak kolejny problem. Co zrobić z piłkarzami, grającymi na co dzień w Rosji? Grzegorz Krychowiak ułatwił selekcjonerowi zadanie, odchodząc na wypożyczenie do AEK-u Ateny. Kontrowersje wzbudziło powołanie Sebastiana Szymańskiego, ale sprawę miała rozwiązać deklaracja, że piłkarz po sezonie odejdzie z ligi rosyjskiej. Co jednak zrobić z Maciejem Rybusem? Piłkarz nie składał podobnej deklaracji jak Szymański, wobec czego tuż przed zgrupowaniem ogłoszono, że piłkarz jest zakażony koronawirusem. Cóż, jakby nie było - w dość dogodnym dla siebie momencie... Podstawy do pytań o wiarygodność choroby dodawał fakt, że Rybus nie opuścił w tym czasie żadnego ligowego meczu. Zagrał dla Lokomotiwu zarówno 5 dni przed meczem ze Szkocją, jak i 3 dni po meczu ze Szwecją. Aż wreszcie - w momencie, gdy wszyscy szukali drogi ucieczki z Rosji, Rybus przeszedł z moskiewskiego Lokomotiwu do lokalnego rywala - Spartaka. I choć Czesław Michniewicz nie chciał jeszcze komentować decyzji piłkarza, to wygląda na to, że ten z własnej woli na dobre pożegnał się z reprezentacją. Ewentualna gra Rybusa dla Polski wywołałaby poważny skandal w opinii publicznej. Nie będziemy płakać po Rybusie Czy będziemy płakać po Rybusie? Nie, nie będziemy, choć obsada lewej obrony to wciąż jeden z najbardziej palących problemów kadry. Jednak przez 7 lat, w czasie których Rybus w teorii miał być pewniakiem do miejsca w składzie, niemal zawsze coś stawało na jego drodze do regularnej gry w kadrze. Od czasu Euro 2016 Rybus rozegrał w kadrze zaledwie 25 spotkań (na 65 możliwych), z czego aż 12 jeszcze za kadencji Adama Nawałki. Po jego odejściu był już w kadrze piłkarzem-widmo, ucieleśnieniem naszych wyobrażeń podstawowego lewego obrońcy - gdzieś jest, lecz tak naprawdę go nie ma. Gdy grał - nie zawodził, ale nigdy nie dawał też kadrze niczego ekstra. Wszyscy czekali, aż złapie regularność gry w kadrze, by móc od niego wymagać, ale to nigdy nie nastąpiło. A czysto piłkarsko 33-letni Rybus ma już do zaoferowania kadrze coraz mniej. Jego przygoda z kadrą to pasmo ogromnego pecha i rozczarowań. I klęsk na wielkich turniejach. W pewnym momencie Rybus stracił serce dla reprezentacji Polski. Wygląda na to, że zostawił je w Rosji.