Sprawdź sytuację w "polskiej" grupie! Było grubo po północy, gdy na Arenie Todora Proeskiego, w gronie polskich dziennikarzy analizowaliśmy to spotkanie. Trzeba to przyznać - byliśmy skołowani. - Ja już nie wiem, co o tym meczu myśleć. Czy bardziej przejmować się, że długimi momentami wyglądaliśmy słabiej na tle Macedończyków, którzy pełnią mniej ważne role w słabszych klubach niż nasi piłkarze. Czy powinniśmy brać pod uwagę wynik, skuteczność zespołu Brzęczka - analizował Mateusz Borek z Polsatu Sport. Trzeba przyznać, że tak szczelnej defensywy jak w tych eliminacjach nie mieliśmy dawno. Para Kamil Glik - Jan Bednarek radzi sobie coraz lepiej, wbrew upływającym latom zawodnika Monaco. Tomasz Kędziora i Bartosz Bereszyński dzielnie ich wspomagali, nie obijali się na środku Grzegorz Krychowiak z Mateuszem Klichem. Klasę potwierdzał Łukasz Fabiański. W defensywie mieliśmy kolektyw, którego niełatwo przestraszyć. By uzyskać postęp, musimy zwracać też uwagę na minusy. Biorąc pod uwagę chroniczny brak piłki przy nodze Orłów w ostatnich minutach I połowy i całego meczu, wracały wspomnienia z niesławnego pożegnania z mundialem. O ile na finiszu wygranej 1-0 nad Japonią przeszliśmy do nawałkowego niskiego pressingu, o tyle w Macedonii ten pressing wycofaliśmy pod ziemię, albo schowaliśmy go do piwnicy. Nie było go w ogóle, żadnego doskoku do piłki, agresywnego podejścia pod rywala. Do tych elementów trzeba mieć jednak parę w płucach, której w Skopje naszym zabrakło. - Nie zamierzam się tłumaczyć gorącą temperaturą. Ona była taka sama dla obu ekip - uciął temat gry w upale Kamil Grosicki. Nasz zespół słaniał się na nogach. "Grosikowi", który skończył rozgrywki ligowe ponad miesiąc temu, nie pomogły nawet indywidualne treningi z fizjologiem kadry Leszkiem Dyją. Jerzy Brzęczek prowadzi stopniową przebudowę zespołu. Wprowadził nowe ogniwa: Mateusza Klicha, Tomasza Kędziorę, Krzysztofa Piątka i - ze zmiennym szczęściem - Przemysława Frankowskiego. O ile prawoskrzydłowy w listopadowej wyprawie do Portugalii, w ramach Ligi Narodów, był postacią wyróżniającą się pozytywnie, o tyle w Skopje przepadł w pojedynkach z rywalami. Miał ich zwodzić, stwarzać sytuacje, a tymczasem w jednej sytuacji to Eljif Elmas zrobił z piłkarza Chicago Fire wiatrak. Przemek podejmował złe wybory, nie podawał do podążającego za linię obrońców Kędziory. Skrzydła musimy mieć lepiej rozwinięte niż obecnie. Czy w przyszłości poprawi ich stan Dawid Kownacki z Damianem Kądziorem, który rozwinął się w Dinamie Zagrzeb? A może warto ustawić na flance Arkadiusza Milika, którego w stawienie na mecz z Niemcami, w eliminacjach Euro 2016, było kluczem w budowie tej reprezentacji? To dylematy selekcjonera. Tak samo jak jest nim zdecydowanie, czy powinniśmy grać jednym czy dwoma napastnikami. Za wzmocnieniem składu ofensywy opowiada się nie tylko prezes PZPN-u Zbigniew Boniek, ale też kapitan "Biało-Czerwonych" - Robert Lewandowski. - Grając jednym, ciężej nam się utrzymać przy piłce, zagrać do przodu. Szczególnie, jeśli rywal gra trzema środkowymi obrońcami, tak jak to robiła Macedonia. Im częściej atakujemy, tym więcej stwarzamy sytuacji i wtedy mamy też zarazem odciążoną obronę i wzrasta pewność siebie - argumentuje "Lewy". Można się zastanawiać nad innym zestawieniem środa pola. W odwodzie są przecież: Jacek Góralski, Damian Szymański, Karol Linetty. Sęk w tym, że próby z nimi w składzie już były i nie wypadły nazbyt optymistycznie. W poniedziałek na PGE Narodowym zmierzymy się z rozpędzonym jak nigdy Izraelem. Jego 3-0 na Łotwie robi wrażenie. Lewandowski jeszcze przed wyprawą do Skopje apelował do kolegów, by koncentracji i zaangażowania starczyło także na drugie czerwcowe spotkanie. - To dla nas bardzo trudny i bardzo ważny mecz - uważa Robert. Łukasz Fabiański dodaje: - W kontekście do meczu z Izraelem najważniejsze jest, żeby się dobrze zregenerować. Odnowa biologiczna na dobre się zaczęła. "Biało-Czerwoni" o godz. 4 rano wrócili do Warszawy. Lądowali w Modlinie, gdyż lotnisko im. Fryderyka Szopena nie przyjmuje lotów po północy. Za wyjątkiem remisu 1-1 ze Słowenią u siebie w 1. kolejce eliminacji (21 marca) Izrael wszystko wygrywa, a Eran Zahavi strzela gola za golem. W poniedziałek na Narodowym zmierzy się kilku poważnych snajperów. Jeśli "Biało-Czerwoni" zainkasują trzy punkty, drzwi do przyszłorocznych ME uchylą w znacznym stopniu. Ze Skopje Michał Białoński