Żegnający się dzisiaj z pierwszą reprezentacją Polski Piszczek mocno związany jest ze swoimi Goczałkowicami. Tam zaczynał grać, zanim w 2001 roku trafił do słynącego ze świetnej pracy z młodzieżą Gwarka Zabrze. W Goczałkowicach powstaje piłkarska Akademia Borussii Dortmund im. Łukasza Piszczka. To pierwsza tego typu akademia BVB poza granicami Niemiec, która ma szkolić dzieci i młodzież według najlepszych wzorów. Akademia to jedna rzecz, a pierwszy zespół LKS Goczałkowice, który występuje w śląskiej czwartej ligi, to inna sprawa. Piszczek, kiedy może, to jest na meczach drużyny, w której się wychował. W sobotę de facto prowadził go podczas meczu z Odrą w Wodzisławiu, który decydował o tym, która z drużyn zostanie mistrzem jesieni. Przez całe spotkanie stał przy linii bocznej i instruował zawodników, bo Damian Baron, kolega z zespołu Gwarka sprzed lat, jest grającym trenerem LKS-u i biegał po boisku. Piszczek z dobrym, jak się okazało, skutkiem prowadził drużynę, bo po bramce w końcówce jego drużyna wygrała 1-0 i zapewniła sobie pierwsze miejsce po rundzie jesiennej. LKS Goczałkowice ma dwa punkty przewagi nad rezerwami GKS-u II Tychy i cztery nad Odrą Wodzisław. Przed meczem na stadionie przy ulicy Bogumińskiej żegnający się dzisiaj oficjalnie z reprezentacją Polski Piszczek miał okazję do spotkania z Mariuszem Zganiaczem. Obaj grali razem w juniorskiej reprezentacji Polski. - Przed meczem podszedłem do niego i powiedziałem: "Piszczu" już mnie chyba nie pamiętasz. On na to z uśmiechem, że jakby mógł zapomnieć - opowiada z uśmiechem "Zgani". Z tamtego okresu obaj mają świetne wspomnienia. - Graliśmy razem ze sobą w czasie, kiedy Łukasz występował jeszcze w ataku. Wystarczyło mu rzucić długą piłkę, a on już wiedział, co zrobić, bo był bardzo szybki. Jaką był osobą? Bardzo spokojny i fajny chłopak - mówi o Piszczku Zganiacz. Po sobotnim spotkaniu wrzucił na swój profil na Facebooku wspólne zdjęcie z Piszczkiem i z kolegą z drużyny Piotrem Szymiczkiem, a także z jednego z meczu juniorskiej reprezentacji Polski. - To bodajże ze spotkania z Hiszpanią, które przegraliśmy 0-1. Grał wtedy i Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski czy Jakub Rzeźniczak. To była bardzo mocna ekipa - opowiada Zganiacz, który sam na boiskach Ekstraklasy, w barwach Legii, Świtu, Odry, Korony i Piasta rozegrał 177 ekstraklasowych gier, w których zdobył 12 bramek. Teraz ponownie gra w wodzisławskim klubie. Michał Zichlarz