Sebastian Staszewski, Interia: - Jak oceniasz zremisowany 2-2 mecz reprezentacji Polski z Holandią? Z jednej strony prowadziliśmy już 2-0, ale straciliśmy dwie bramki. Z drugiej w końcówce spotkania heroicznie się broniliśmy i utrzymaliśmy wynik remisowy. Łukasz Fabiański: - Uważam, że punkt zdobyty w Rotterdamie jest bardzo istotny. Szczególnie jeśli chodzi o tabelę końcową naszej grupy. Przecież reprezentacja chce się utrzymać w Dywizji A Ligi Narodów, a remis przywieziony z meczu z tak silnym rywalem może się okazać bezcenny. Podobał ci się styl reprezentacji? - Mnie się podobał. To był fajny mecz. Doceniam nie tylko punkt, ale także naszą grę. Uważam, że wczorajszy mecz był naprawdę ważny dla rozwoju zespołu; nie tylko rozwoju piłkarskiego, ale także charakterologicznego. Bo powrót do gry na wysokim poziomie po porażce z Belgią to nie była taka prosta sprawa... Szkoda dwóch straconych bramek, ale warto widzieć tę szklankę do połowy pełną. - Dokładnie. Graliśmy z silnym rywalem, na wyjeździe, w trudnej sytuacji. I bez kilku liderów. A mimo wszystko potrafiliśmy stworzyć sobie kilka sytuacji z drużyną, która niedawno pokonała Belgię 4-1. Uważam, że to pokazuje charakter naszej reprezentacji. Jak oceniasz postawę polskich bramkarzy w ostatnich meczach? Z Walią zagrał Kamil Grabara, z Belgią Bartłomiej Drągowski, natomiast przeciwko Holandii wystąpił Łukasz Skorupski. - I "Skorup" był bohaterem, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Muszę przyznać, że o ile widziałem cały mecz z Holandią, to pozostałych nie oglądałem od początku do końca. Natomiast wiem, że i Kamil, i Bartek mieli dobre interwencje. I cieszę się, że na tej pozycji cały czas jest bardzo fajna rywalizacja. Te trzy ostatnie mecze pokazały nam jedno: że chociaż rywalizacja w bramce nie jest zupełnie otwarta, to będzie się tam jeszcze działo. Nie musimy się martwić o obsadę bramki w najbliższych latach? - Ta pozycja w polskim futbolu zawsze była mocna. I moim zdaniem nic się w tej kwestii nie zmieniło. Nawet w ostatnich meczach bramkarze byli zazwyczaj postaciami pozytywnymi. Zresztą wystarczy spojrzeć na historię polskiego futbolu, aby zrozumieć, że kiedy bramkarz gra dobry mecz, to mecz często przechodzi do historii. Niech tak będzie w przyszłości, nikt się na to nie obrazi. Przez ostatnie miesiące nie kusiło cię, aby jeszcze raz założyć bluzę reprezentacji? - Nie, nie! Chociaż raz była taka sytuacja, że Czesław Michniewicz wysłał do mnie wiadomość. To było po meczu z Manchesterem City, gdy obroniłem rzut karny. Napisał mi w treści: "Forma reprezentacyjna!". Odesłałem mu tylko emotikonkę z dużymi oczami. I to byłoby na tyle w tym temacie. A więc nie, nie kusi, ja już swoją przygodę przeżyłem. Czuję się spełniony. I wciąż kibicuję reprezentacji. Rozmawiał Sebastian Staszewski CZYTAJ TAKŻE: Czy podczas ostatniej wygranej Polski nad Holandią cukier był na kartki? Tu odpowiedź