Po wrześniowych meczach reprezentanci Polski zderzyli się z falą krytyki ze strony dziennikarzy i ekspertów, ale przede wszystkim kibiców. To właśnie ten temat zdominował pytania do środkowego reprezentacji Polski podczas przedmeczowej konferencji. - "Hejtu" było bardzo dużo, choć nie wszystko do mnie dociera, bo mieszkam za granicą, poza tym mam też inne problemy codzienne... Ale takie jest życie sportowca - raz jest się chwalonym, a raz hejtowanym. W sumie to jestem do tego przyzwyczajony, bo przez trzy czwarte kariery jestem bardzo mocno za różnego rodzaju rzeczy krytykowany. Jestem jednak na tyle mocny mentalnie, że sobie z tym radzę - zapewnia Glik. - Oczywiście mam świadomość, że nasza gra w ostatnich dwóch spotkaniach nie była najlepsza, ale duża część tych opinii była bardzo mocno przesadzona i trochę krzywdząca. Krytykować trzeba, bo to wasza praca, ale przez ostatni czas było tego chyba trochę za dużo - dodaje. We wrześniu Polacy przegrali w Słowenii (0-2) i zremisowali w Warszawie z Austrią (0-0). Były to pierwsze straty punktów ekipy Jerzego Brzęczka w eliminacjach Euro 2020, ale mimo rozczarowujących wyników Polacy cały czas są liderami grupy G. W sześciu spotkaniach uzbierali 13 punktów, o jeden więcej od Słowenii i o trzy od Austrii. - Porażki czasem są bardziej pożyteczne niż zwycięstwa. Często pojawiały się opinie, że wygramy w tych eliminacjach wszystkie mecze i nie stracimy bramki. Każdy z nas to jednak tonował... Dobrze, że porażka przytrafiła się w takim momencie, bo każdy widział, że nie wyglądaliśmy zbyt dobrze. Liczę jednak, że w meczu z Łotwą damy odpowiedź, że teraz jest inaczej - podkreśla Glik. Jedno jest pewne - lepszego rywala na przełamanie Polacy nie mogli sobie wymarzyć, bo Łotysze należą do najgorszych ekip całych eliminacji. Nie dość, że przegrali wszystkie sześć meczów, to jeszcze zdołali zdobyć w nich tylko jedną bramkę, a stracili aż 21. W tej sytuacji kibice czekają na wysoką i efektowną wygraną drużyny Jerzego Brzęczka, ale dla Glika i kolegów liczy się przede wszystkim zwycięstwo. - Oczywiście chcemy, żeby styl szedł w parze z wynikiem, ale nie mogę tego obiecać. Mam jednak nadzieję, że wyjdziemy i zagramy mecz ładny dla oka, po którym zdobędziemy trzy punkty - zaznacza obrońca reprezentacji Polski. Glik uważa jednak, że mimo fatalnych wyników Łotyszy, czwartkowe spotkanie nie będzie należało do łatwych i przyjemnych. - Przytoczę klasyka - dziś nie ma łatwych spotkań. Musimy podejść do tego meczu skoncentrowani, bo rywale na pewno przed nami się nie położą, by następnie wbić sobie dwie bramki. Tak na pewno nie będzie! - zapewnia Glik. Z Rygi Piotr Jawor i Michał Białoński