Teoretycznie czwartkowe spotkanie powinno być dla Polaków miłe, lekkie i przyjemne. Teoretycznie, bo w praktyce może wyglądać np. tak, jak w marcu na Stadionie Narodowym. Wówczas Polacy długo męczyli się z Łotyszami, a bramki zdobyli dopiero w 76. i 84. minucie spotkania. - W tamtym meczu rywale wyprowadzali też groźne kontrataki... Dla nich mecze z Polakami są szczególne, bo coś w nich chcą udowodnić. Wielu z nich grało lub gra w polskich klubach i w spotkaniach z nami walczą o kontrakty w Ekstraklasie. Takie mecze są trudne, bo wiemy, że jesteśmy zdecydowanym faworytem - podkreśla Brzęczek. Selekcjoner szczególnie obawia się spotkań z przeciwnikami skazywanymi na pożarcie, ponieważ jako zawodnik wziął udział w mecze, które przeszło do niechlubnej historii polskiej piłki. - Wiem o czym mówię, bo miałem "przyjemność" grać w meczu z San Marino, które wygraliśmy 1-0 po golu strzelonym ręką. To nie są łatwe spotkania, ale jak szybko zdobędzie się bramkę, to później gra się lepiej - uważa Brzęczek. Przed czwartkową potyczką selekcjoner ma ból głowy. Z jednej strony do dobrej dyspozycji i gry w klubie wraca Arkadiusz Reca, a z drugiej skuteczność zatracili Krzysztof Piątek oraz Arkadiusz Milik. - Zaczyna się dostrzegać, że Arek Reca ma predyspozycje na dobrego obrońcę. A o Krzyśka i Arka jestem spokojny, bo to dopiero początek sezonu, a ja mam świadomość jak oni są ważni dla kadry - podkreśla Brzęczek. - Zresztą, odkąd jestem selekcjonerem, mecze pokazały jedną ważną rzecz - rezerwowi, którzy wchodzą, rozstrzygają spotkania. Z 13 bramek, które zdobyliśmy, rezerwowi zdobyli pięć, a przy dwóch kolejnych asystowali! Gdyby byli obrażeni o to, że siedzą na ławce, na pewno wyglądałoby to inaczej. Jest w nich jednak sportowa złość. Dzięki temu mam pozytywny ból głowy - dodaje. Po sześciu spotkaniach Polacy są liderami grupy G. W zupełnie odmiennych nastrojach są Łotysze, którzy nie zdobyli nawet punktu. Co więcej - w całych eliminacjach strzelili tylko jedną bramkę! - Jestem zaskoczony takimi wynikami, bo patrząc na ich zaangażowanie, to na pewno nie powinni mieć zero punktów. Jednak z całym szacunkiem dla rywala - zrobimy wszystko, by po czwartkowym spotkaniu dalej byli bez punktu - kończy Brzęczek. Z Rygi Piotr Jawor i Michał Białoński