- Wymaga tego sytuacja w tabeli oraz klasa rywali. Nadszedł kluczowy moment tych eliminacji - w przypadku wygranych znajdziemy się w komfortowej sytuacji, a w listopadowych spotkaniach trzeba będzie tylko domknąć sprawę awansu - zauważył. Po wrześniowych występach "Biało-Czerwonych", którzy przegrali 0-2 ze Słowenią i zremisowali bezbramkowo z Austrią, nastroje wokół reprezentacji i trenera Jerzego Brzęczka nie są zbyt dobre. Kibice oraz eksperci wytykali słabą grę i brak stylu oraz nieumiejętność wykorzystania w drużynie narodowej największych gwiazd. - Jeśli się nie wygrywa, jeśli zespół gra tak sobie, to nie ma co się dziwić, że pojawiła się krytyka, która w znacznej mierze była słuszna, ale momentami też przesadzona. Tak już bywa, że albo bujamy między gwiazdami, albo jesteśmy w piekle. Te mecze były jakie były, ale co jest najbardziej budujące w ostatnim miesiącu, to postawa naszych reprezentantów w drużynach klubowych. Pokazują, że są w dobrej formie i świetnymi piłkarzami. To sprawia, że do najbliższych spotkań można podejść ze sporą dozą optymizmu. Nie mam tu na myśli tylko fantastycznej dyspozycji Roberta Lewandowskiego, który jest graczem światowego formatu, ale znakomicie radzili sobie także: Grzegorz Krychowiak, Wojciech Szczęsny, Kamil Grosicki czy Maciej Rybus. Nawet Arkadiusz Reca zaczął w końcu grać w swoim klubie i zaliczył cztery występy z rzędu. Oczywiście można się też na siłę do czegoś przyczepić, bo są przypadki mniej pozytywne, jak postawa Krzysztofa Piątka czy Arkadiusza Milka, ale nie dajmy się zwariować - stwierdził srebrny medalista igrzysk olimpijskich w Barcelonie. Na starcia z Łotwą i Macedonią Północną trener Brzęczek powołał Przemysława Frankowskiego, dla którego zabrakło miejsca w kadrze w poprzednich spotkaniach. Skrzydłowy Chicago Fire imponował ostatnio formą i powinien dać selekcjonerowi większe pole manewru przy wyborze składu. - Trener Brzęczek na chwilę go odstawił, teraz znowu powołał. Do tej pory zazwyczaj graliśmy z klasycznymi skrzydłowymi, choć akurat na tej pozycji selekcjoner nie ma wielkiego pola manewru, więc bardzo możliwe, że skorzysta z niego, może nawet od pierwszej minuty. Frankowski jest w kadrze, bo sobie na to zasłużył swoimi występami w klubie - ocenił Koźmiński. Łotwa jest najsłabszym zespołem grupy G, przegrała wszystkie dotychczasowe spotkania. W marcu jednak Polacy dopiero w końcowej fazie meczu na Stadionie Narodowym w warszawie zapewnili sobie zwycięstwo 2-0. - Do każdego rywala trzeba podejść z należytym szacunkiem, z odpowiednim nastawieniem, ale to reprezentacja Polski ma wszystkie atuty, aby wygrać. Innego celu być nie może - podsumował. "Biało-Czerwoni" w czwartek zmierzą się w Rydze z Łotwą, a w niedzielę na Stadionie Narodowym w Warszawie z Macedonią Północną. Po sześciu kolejkach w tabeli grupy G eliminacji Euro 2020 prowadzi Polska z 13 punktami. O dwa wyprzedza Słowenię, a o trzy Austrię. Dalej sklasyfikowane są Macedonia Płn. i Izrael - po osiem. Tabelę zamyka Łotwa z zerowym dorobkiem. Grzegorz Wojtowicz