Jerzy Brzęczek na konferencji pomeczowej w Rydze wypowiadał się spokojnie i rzeczowo, daleki był od szampańskiego nastroju. - Zaczęliśmy tak jak zakładaliśmy: z wysokim pressingiem, z szybkim odbiorem piłki, z kombinacyjnymi akcjami. Szybko wyszliśmy na prowadzenie, potem je podwyższyliśmy. W naszej grze były bardzo dobre momenty, ale od około 30. Minuty pojawiły się błędy. Zaczęliśmy się źle ustawiać taktycznie w trakcie rozgrywania piłki, co powodowało, że już nie było tak dużej pewności w naszych poczynaniach - komentował. - W drugiej połowie wróciliśmy do naszego ustawienia i przeprowadzaliśmy więcej akcji. Cieszymy się ze zwycięstwa, ze strzelenia trzech bramek. Mogło być ich więcej, wiele momentów w tym meczu było pozytywnych, ale pojawiały się również te negatywne. Szybko wracamy do domu, regenerujemy się. W niedzielę czeka nas spotkanie z Macedonią Północną. Jest dla nas korzystne, że ona również wygrała, zachowuje szanse na awans, więc do nas przyjedzie walczyć o punkty, żeby zostać w grze o awans - twierdzi trener Polaków. Brzęczek zazwyczaj unika indywidualnych ocen, tym razem zrobił jednak wyjątek dla Sebastiana Szymańskiego, który zadebiutował w wyjściowym składzie. Powiedział też o procesie odmładzania kadry. - Sebastian ma duże umiejętności, jest waleczny. To typ zawodnika, który w tej reprezentacji będzie dużo znaczył. Proces odmładzania kadry przebiega stopniowo. Po urazie odniesionym na treningu nie mógł zagrać Krystian Bielik, kontuzjowany jest Kownacki. Mamy kilku utalentowanych młodych zawodników, którzy mają przetarcie nie tylko u nas, ale też w reprezentacji młodzieżowej, z którą udanie wystąpili na mistrzostwach Europy, gdzie mogli się zmierzyć z czołowymi zespołami. Dlatego z premedytacją nie korzystałem z nich wcześniej, żeby mogli wywalczyć awans na igrzyska olimpijskie, czego im życzyłem. Regulamin jest taki, że nawet sześć zdobytych punktów nie pozwoliło im zakwalifikować się do najlepszej czwórki na ME, która zyskiwała ten awans - mówił. Dodał, że do odmładzania kadry "musimy podejść z pokorą, spokojnie tych młodych chłopaków wprowadzać, aby zaczęli naciskać starszych zawodników, którzy już długo są w naszej reprezentacji". - Potrzebna jest nam świeża krew - nie ma wątpliwości Jerzy Brzęczek. Selekcjoner przypomniał, że poziom gry nie zawsze jest taki, jakiego sobie życzy, ale pochwalił cały zespół za zaangażowanie na treningach. - To, co wykonujemy podczas zgrupowań na pewno zaprocentuje. Patrząc jednak na historię naszej piłki zawsze jest lepiej, kiedy nas krytykują, bo wówczas jesteśmy czujni i to się potwierdziło w tym meczu. Graliśmy wprawdzie z Łotwą, ostatnią drużyną w tabeli, która nie zdobyła nawet punktu, ale widać było inne nastawienie niż choćby w Słowenii. Przed wrześniowym spotkaniem w Lublanie była również koncentracja w zespole, ale z nastawieniem: "Ok, mamy już 12 punktów i nic nam nie grozi" - porównywał selekcjoner. Michał Białoński, Piotr Jawor, Ryga