1. Nie mamy rozgrywającego. Skoro Piotr Zieliński nie potrafi poprowadzić gry przeciwko takiemu rywalowi, to jest obawa, że nie będzie jej potrafił poprowadzić nigdy. Łotysze to jeden z najsłabszych rywali w Europie, do tego często zapraszali Polaków do ataku pozycyjnego. Taki styl to woda na młyn dla prostopadłych piłek od rozgrywającego. I tu rodzi się pytanie - czy my go mamy? 2. Mamy skrzydłowego. Jerzy Brzęczek próbował już wielu wariantów na prawym skrzydle, ale jest nadzieja, że w końcu znalazł ten najlepszy, a nazywa się on Sebastian Szymański. Pomocnik Dynama Moskwa nie ustrzegł się błędów, ale pracował w defensywie, a do tego dołożył asystę. Całkiem obiecujący występ. 3. Układu z Recą nie ma. Wielu kibiców twierdziło, że trener Jerzy Brzęczek jest ślepo zakochany w Arkadiuszu Recy i spodziewano się, że wykorzysta pierwszą szansę, by znów wstawić go do składu. No to okazja była - Reca gra w klubie, zbiera niezłe noty, ale przeciwko słabej Łotwie zaliczył tylko 10 minut. Trochę krótko, by uznać, że rzekoma miłość Brzęczka jest ślepa. 4. Krzysztof Piątek w kryzysie, ale... To niby nic nowego, bo w tym sezonie gra mocno przeciętnie, ale powoli widać u niego przebłyski. Takim było uwolnienie się od obrońców ładnym zwodem, jednak później było już znacznie gorzej, bo strzał poleciał w środek bramki. Sytuacje Piątkowi udało się wypracować, teraz czas poprawić skuteczność. 5. Przepaść kibicowska. Choć fani z Polski nie zachowywali się idealnie (podczas meczu słychać było bluzgi, odpalono również race), to jednak pokazali, że mimo słabszej gry, w Polsce ciągle jest moda na piłkarską reprezentację. Kibice z Polski w Rydze zajęli całą trybunę, a drugiej takiej sami Łotysze nie byli w stanie wypełnić nawet w jednej czwartej. Łotysze wolą hokej na lodzie czy koszykówkę, piłka nożna zdegradowana jest niemal do sportu niszowego. Z Rygi Piotr Jawor