Czesław Michniewicz cały czas pozostaje selekcjonerem reprezentacji Polski, choć PZPN wydał komunikat w którym informuje, że nie skorzysta z opcji automatycznego przedłużenia umowy. Nie oznacza to jednak rozstania z selekcjonerem, ale wiadomo już, że na pewno zmianie ulegną szczegóły kontraktu. Robert Lewandowski musi zaaprobować nowego selekcjonera? Tak czy inaczej, Michniewicz ma spotkać się z Cezarym Kuleszą i członkami zarządu, żeby przedstawić raport z mistrzostw świata w Katarze. Tam, mimo wyjścia z grupy, było sporo narzekania na styl gry naszej drużyny narodowej. Mówili o tym również sami piłkarze, w tym Piotr Zieliński i Robert Lewandowski, z których zdaniem wszyscy muszą się liczyć. I, jak sugeruje się w kuluarach, ewentualny nowy selekcjoner będzie musiał zostać zaaprobowany przez kapitana "Biało-Czerwonych". Czytaj także: Co dalej z Michniewiczem? Kluczowe spotkanie w środę To jednak, zdaniem byłego reprezentanta Polski Radosława Kałużnego, zaczyna być przekraczaniem pewnych granic. - Robertowi nagle może coś się odwidzieć, jak w wypadku Michniewicza. Brak poparcia kapitana odczuł Jerzy Brzęczek, a teraz (jeszcze) obecny selekcjoner. Wiem, że lider kadry wiele znaczy i rozumiem, iż kolejny selekcjoner "układają" się z Lewandowskim, lecz pewna granica nie może zostać przekroczona. Za moment okaże się, że prezes PZPN nie będzie nam potrzebny, bo o wszelkich sprawach sportowych jednoosobowo będzie decydował Robert - zauważa Kałużny w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Przyszłość Michniewicza powinna rozstrzygnąć się w najbliższych dniach. Jak dowiedziała się Interia, w trakcie spotkania selekcjoner ma przedstawić raport ze swojej dotychczasowej pracy w kadrze, a także plan na kolejnych kilka lat. Sam trener zapowiadał, że gwarantuje awans na Euro 2024. Tyle, że taka gwarancja może nie wystarczyć, wszak rywale "Biało-Czerwonych" na kolana nie rzucają i awans zdaje się obowiązkiem.