Znajdź nas na Facebooku! Będziesz na bieżąco! - Udało mi się strzelić bramkę, ale nie nazwałbym tego tak, że spadł mi po rzucie karnym potężny kamień z serca. Przez wiele meczów piłka nie chce wpaść do siatki, a czasem wpada tak, jak wpadła przy tym pierwszym karnym. Najważniejsze, że się odblokowałem - cieszył się Robert Lewandowski. - Mam nadzieję, że przy następnych meczach moja strzelecka forma będzie już normalna i bez względu na to, jaką częścią ciała oddam strzał - piętą, głową, nogą, a nawet ręką, piłka będzie wpadała do bramki. Nieraz takie przełamanie może odblokować napastnika i później jest mu łatwiej strzelać bramki. Mam nadzieję, że w moim przypadku też tak będzie - dodaje "Lewy". - Od niedawna w klubie zaczynam wykonywać rzuty wolne, to i w reprezentacji zaczynam do nich podchodzić. Jestem do nich wyznaczany niezależnie od tego, czy gra Kuba Błaszczykowski. Tak naprawdę ten element zacząłem ćwiczyć niedawno. Nic łatwo nie przychodzi tak od razu, ale gdyby moja forma strzelecka była na normalnym poziomie, to pewnie i ten wolny by wpadł, ale bramkarz zdołał obronić - rozkładał ręce Robert. - Cieszymy się, przynajmniej ja się cieszę z tego, że strzeliliśmy pięć bramek, stwarzaliśmy sytuacja, choć jest jeszcze kilka rzeczy do poprawy - uważa. "Lewy" w ustawieniu 4-4-2 pełnił rolę cofniętego napastnika, podczas gdy Arkadiusz Milik w I połowie, a Łukasz Teodorczyk po przerwie, pełnili rolę wysuniętych atakujących. - San Marino wystawiło aż trójkę stoperów, dlatego próbowałem odciągnąć jednego czy dwóch, żeby się więcej miejsca zrobiło z przodu, by można tam było coś rozegrać. Druga bramka padła dzięki temu, że luźniej było w polu karnym i Łukasz Piszczek doszedł do tego podania z boku. Trzeba takie rzeczy wykorzystywać nie tylko w spotkaniu z San Marino, ale także w przyszłości - podkreśla Lewandowski. Zapytaliśmy Roberta o to, czy rotacje w składzie nie powodują, że kadrowiczom ciężko jest o zrozumienie na boisku? - Zgranie? Tak naprawdę to nie wiemy, kiedy ono przyjdzie. Może przyjść już w następnym meczu od pierwszej minuty i będę miał więcej swobody pod bramką rywala, choć zdaję sobie sprawę z tego, że coraz ciężej jest mi grać w reprezentacji, ale muszę być na to przygotowanym. Być może w meczu wyjazdowym z Mołdawią nasze zgranie będzie zadowalające - zastanawia się nasz napastnik. - Pamiętajmy też, że warunki panujące w spotkaniu z San Marino nie pozwalały na to, aby piłka chodziła tak, jak byśmy chcieli. Nie ma co się oszukiwać, wiadomo jaka jest pora roku, boisko było twarde, ciężkie, "betonowe", piłka na nim nieraz skakała. Nie jest to wytłumaczenie, ale w innych meczach stan murawy może być lepszy - ma nadzieję piłkarz. - O Maladze jeszcze nie myślę, najpierw czeka mnie mecz w barwach Borusssii w Bundeslidze (z VfB Stuttgart), a dopiero później w Champions League. Mam nadzieję, że nic groźnego się Kubie Błaszczykowskiemu nie stało i mam nadzieję, że będzie mógł nas wspomóc w obu spotkaniach. Bądźmy dobrej myśli - zakończył napastnik Orłów i Borussii Dortmund. Notowali na Stadionie Narodowym: Waldemar Stelmach, Michał Białoński Zobacz wyniki, strzelców bramek, terminarz i tabelę "polskiej" grupy eliminacyjnej