Reprezentacja Polski. Podróż z Paulo Sousą - czyli od Węgier do Węgier Jeśli chodzi o reprezentację Polski, cały rok naznaczony jest przez kadencję Paulo Sousy, który oficjalnie przejął stery w ekipie "Biało-Czerwonych" 21 stycznia. Portugalczyk rozpoczął przygodę z polską kadrą remisem z Węgrami, a rok zakończył porażką z tym samym rywalem. Stwierdzenie na tej podstawie, że nasza drużyna narodowa cofa się w rozwoju, byłoby zbyt dużym uproszczeniem, zwłaszcza biorąc pod uwagę okoliczności związane z potyczką z "Madziarami" na PGE Narodowym. Sousa chce uczyć reprezentantów innej kultury gry, wprowadzając przy tym do drużyny świeżą krew, o czym za moment. Na koniec dnia jednak liczą się wyniki, a te nie przynosiły portugalskiemu szkoleniowcowi wielkiej chwały. Za jego kadencji Polska zdołała pokonać jedynie Albanię, Andorę oraz San Marino. Był to raczej obowiązek, niż powód do dumy, choć pamiętajmy, że podczas wyjazdowego meczu w Albanii było gorąco, z trybun poleciały butelki, a zdobycie tam kompletu punktów było niezwykle ważne. W efekcie reprezentacja Polski zamknęła rok z sześcioma zwycięstwami, pięcioma remisami i czterema porażkami. W przeliczeniu (biorąc pod uwagę także mecze towarzyskie z Rosja i Islandią) Orły zgarniały 1,53 pkt na mecz. W XXI wieku tylko pięciokrotnie nasza kadra kończyła rok z niższą średnią. Do takich sytuacji dochodziło w roku 2018 (1,00 pkt na mecz), 2013 (1,38), 2010 (1,29), 2009 (1,15) oraz 2002 (1,46). Robert Lewandowski i długo, długo nic? Czyli bramki polskiej kadry Przejdźmy do bramek, strzelanych przez "Biało-Czerwonych" w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Padło ich 37, a najczęściej na listę strzelców trafiało nazwisko Roberta Lewandowskiego, który w 12 meczach zdobył 11 bramekNastępni na liście najskuteczniejszych "dział" w naszej kadrze są Karol Świderski (6 bramek w 12 spotkaniach) oraz Adam Buksa (5 bramek w pięciu meczach). Obaj mogą cieszyć się nie tylko z zaufania Sousy, ale i uśmiechu losu. Kto wie, jak potoczyłyby się ich reprezentacyjne kariery, gdyby nie problemy zdrowotne Arkadiusza Milika oraz Krzysztofa Piątka. Kolejny na liście strzelców jest Karol Linetty, który pod skrzydłami Sousy z "Karolka" stał się "panem Karolem". Nie tylko w końcu wystąpił na dużej imprezie, ale też strzelił na niej gola. Ogółem w 10 tegorocznych spotkaniach zdobył trzy bramki, podczas gdy w 30 poprzednich tylko dwie. Wzrost skuteczności jest więc zauważalny i dość duży. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę i gole, i rozegrane minuty, okaże się, że najbardziej zabójczą skutecznością (wśród zawodników, którzy zanotowali przynajmniej dwa trafienia) mógł się pochwalić Buksa, który zdobywał bramkę średnio co 55,5 minuty. Drugi w tym zestawieniu jest Lewandowski (88,6), a dalsze lokaty zajmują Świderski (105), Linetty (164,6), Piątek (166,5) oraz Jóźwiak (420). Co ciekawe, "Lewy" był w tym roku nie tylko strzelcem numer jeden, ale także najlepszym asystentem w naszej kadrze i - podobnie jak Przemysław Frankowski - zanotował cztery ostatnie podania. Dalej w rankingu plasują się: Kamil Jóźwiak, Piotr Zieliński, Kacper Kozłowski (wszyscy po trzy asysty) oraz Tymoteusz Puchacz i Maciej Rybus z dwoma asystami na koncie. Od Karola Świderskiego do Matty'ego Casha, czyli debiutanci Paulo Sousy W 2021 roku w barwach reprezentacji Polski wystąpiło 39 piłkarzy. Byli wśród nich tacy - jak Rafał Augustyniak, Nicola Zalewski, Radosław Majecki czy Kamil Grosicki - którzy zanotowali tylko epizodyczne występy. Inni natomiast rzadko nie wybiegali w wyjściowym składzie. Tu najlepszy przykład stanowi Wojciech Szczęsny, który zanotował najwięcej minut, oglądając w całości z ławki tylko dwa spotkania. Aż 12 piłkarzy zadebiutowało w naszej kadrze za kadencji Sousy. Byli to: Michał Helik, Kacper Kozłowski, Kamil Piątkowski, Karol Świderski, Rafał Augustyniak, Tymoteusz Puchacz, Adam Buksa, Nicola Zalewski, Jakub Kamiński, Bartosz Slisz, Radosław Majecki oraz Matty Cash. Dla porównania w minionym roku szansę na premierowy występ w drużynie narodowej otrzymało ośmiu piłkarzy. Reprezentacja Polski czeka na bój o mundial. Co wymyśli Sousa? Koniec roku kalendarzowego to zawsze dobry czas na podsumowania. Paulo Sousa nie może jednak spoglądać wstecz, chyba że celem wyciągnięcia odpowiednich wniosków. Naszą kadrę czeka bowiem kluczowy mecz (a raczej mecze - przynajmniej taką mamy nadzieję), którego stawka jest ogromna. Jest nią bowiem awans na mundial w Katarze.Po występie na trzech ostatnich wielkich imprezach polscy kibice przyzwyczaili się do obecności "Biało-Czerwonych" na mistrzostwach Europy i świata. By tym razem scenariusz nie uległ zmianie, Polacy muszą pokonać reprezentację Rosji, a następnie wygrać także ze zwycięzcą meczu Szwecja - Czechy. Pozostaje więc czekać na końcówkę marca i trzymać kciuki za reprezentację Polski.