Przed spotkaniem z Danią napastnikowi Bayernu Monachium liczone były minuty bez zdobytej bramki (437). Na PGE Narodowym zdobył trzy gole. - Znam swój organizm i te bramki były mi potrzebne. Ostatnio grałem co trzy dni i nie miałem czasu na poprawienie siły oraz dynamiki. To ważne zwycięstwo, choć popełniliśmy kilka błędów i nie można popadać w zbytni optymizm - powiedział. Po 47. minutach podopieczni Adama Nawałki prowadzili 3:0 po jego trafieniach. Jednak Polacy stracili dwie bramki i końcówka meczu była dosyć nerwowa. - Duńczycy prowadzili grę, ale nic z tego nie wynikało. Sami jesteśmy winni straty tych dwóch bramek. O pierwszej zadecydował przypadek. Jednak przy drugiej powinniśmy się lepiej zachować. Musimy być konsekwentni w tym co robimy. Kiedy przycisnęliśmy Duńczyków, to zaczęli się gubić. To pokazuje, że nawet prowadząc 3:0 nie możemy się skupiać jedynie na defensywie. Zawsze musimy myśleć, aby atakować. Kiedy przyciśniemy drużynę przeciwną - szczególnie w Warszawie, to każdy rywal będzie miał problemy - ocenił Lewandowski. Po tym jak skutecznie egzekwował rzut karny, pretensje do arbitra miał Kasper Schmeichel. Według duńskiego bramkarza kapitan reprezentacji Polski zatrzymał się w trakcie rozbiegu do piłki. - Próbował coś wskórać, ale nie było mowy o zatrzymaniu. Wszystko odbyło się zgodnie z przepisami - tłumaczył napastnik Bayernu. Szczególnej urody była trzecia bramka kapitana reprezentacji Polski. - Wiedziałem, że jestem sam i dwóch rywali będzie chciało mnie zatrzymać. Dlatego musiałem sam wykończyć tę akcję. Kątem oka zobaczyłem, że bliższy róg bramki jest odsłonięty i udało mi się tam zmieścić piłkę. Dobrze rozpoczęliśmy tę drugą połowę, ale po chwili straciliśmy bramkę. To ciągle trochę boli, bo mogliśmy odnieść spokojne zwycięstwo. Jednak po raz kolejny przekonaliśmy się, że niczego nie można być pewnym w piłce nożnej - ocenił. To drugi z rzędu mecz reprezentacji Polski, która straciła dwie bramki. Biało-czerwoni rozpoczęli te eliminacje od wyjazdowego remisu z Kazachstanem 2:2, choć prowadzili w Astanie 2:0. - Mam nadzieję, że w następnym meczach po prostu będziemy strzelali gole, nie tracili bramek w głupi sposób i kontrolowali przebieg spotkań - zadeklarował. We wtorek podopieczni Adama Nawałki podejmą Armenię, która w drugiej kolejce eliminacji uległa na własnym boisku Rumunii 0:5. W takich samych rozmiarach Kazachstan przegrał na wyjeździe z Czarnogórą, która z dorobkiem czterech punktów prowadzi w grupie E. Po tyle samo oczek mają Rumuni i Polacy.