"To był rozczarowujący wieczór dla Lewandowskiego. Nie wykorzystał dwóch okazji do zdobycia bramki i szansy podwyższenia swojej ceny na rynku transferowym wśród menedżerów angielskich klubów. Poza tym został nowym Ibrahimoviciem. Siedem spotkań przeciwko Anglikom i tylko jeden zdobyty gol" - czytamy w jednej z relacji z wtorkowego meczu. Inny dziennikarz chwalił natomiast występ "Lewego" i rozpływał się nad jego umiejętnościami: "Bez wątpienia podniósłby poziom Premier League, wielka szkoda, że latem zostanie zawodnikiem Bayernu Monachium. We wtorek pokazał raz jeszcze jak niebezpieczny jest na boisku. Ma szybkość, zwinność, wszyscy wiedzą co potrafi zrobić, kiedy ma wokół siebie lepszych piłkarzy." Pierwszy dziennikarz porównał Lewandowskiego ze Zlatanem, bo ten również miał przez lata ogromny problem z grą przeciwko Anglikom (zarówno w kadrze, jak i w zespołach klubowych). Napastnik Paris Saint-Germain w 19 meczach przeciwko angielskim rywalom zdobył tylko cztery gole (trzy z nich wbił Arsenalowi, jeden kadrze), ale w ubiegłym roku przerwał złą passę i uciszył krytyków. W spotkaniu na otwarcie nowego stadionu w Sztokholmie lider gospodarzy zdobył cztery bramki i poprowadził swój zespół do zwycięstwa 4-2. Szczególnej urody był zwłaszcza gol Zlatana zdobyty przewrotką z około 25-30 metrów. Następcą Ibrahimovicia ochrzczono Lewandowskiego, bo on również nie może prawidłowo ustawić celownika w meczach z kadrą lub drużynami klubowymi z Anglii. Siedem występów i tylko jeden gol to bilans znacznie poniżej możliwości "Lewego". Pozostaje trzymać kciuki za naszego napastnika i liczyć na to, że jemu również zdarzy się w końcu taki mecz jak Zlatanowi. Najlepiej w reprezentacji.