Starcie drużyny Michała Probierza z reprezentacją Estonii to mecz z gatunku tych, których po prostu nie można przegrać. Oczywiście futbol zna mnóstwo niespodzianek, a także sensacji, jednak w teorii wszystko, absolutnie wszystko, wskazuje na wiktorię naszej kadry. Estoński dziennikarz puścił wodze fantazji. I wyszła mu sensacja Pokonanie Estonii nie będzie jeszcze równoznaczne z awansem na tegoroczny czempionat globu w Niemczech, ale bez wykonania tego kroku wszystko się skończy. W takiej sytuacji to nasz rywal zmierzyłby się w decydującym meczu ze zwycięzcą drugiego półfinału, w którym Walia skonfrontuje się z Finlandią. Selekcjoner naszej kadry bardzo intensywnie pracował w ostatnich miesiącach, aby tegoroczny sezon reprezentacja rozpoczęła z wysokiego "C". Jedno zadanie już wykonał bezbłędnie, sprawił bowiem, że Robert Lewandowski z piłkarza zirytowanego wydarzeniami wokół kadry, znów odzyskał wigor i publicznie docenił wkład, jaki ludzkim podejściem do niego wniósł właśnie Probierz. Wszystko to jednak może runąć jak domek z kart, gdyby dzisiaj na PGE Narodowym wydarzył się scenariusz, który "na papierze" wydaje się być praktycznie niemożliwy. W szranki stanie bowiem 30. zespół z rankingu FIFA z klasyfikowanym o prawie sto miejsc niżej zespołem rywali (123.), co już dobitnie pokazuje, jaka różnica klas dzieli obie drużyny. Nieprzyjemny incydent na konferencji reprezentacji. Uczestnik wyrzucony z sali Tymczasem w dniu meczu estońskim mediom udzielił się niesamowity duch walki, a konkretnie dziennikarzowi portalu soccernet.ee. Autor niebanalnego materiału, Ott Jarvela, puścił wodze fantazji, wskazując dokładny przepis na wygraną swoich rodaków nad polskim zespołem. Publikacja zaczyna się niczym filmy wybitnego reżysera Alfreda Hitchcocka od swoistego trzęsienia ziemi. Czy to tylko fantasmagoria? Z naszego punktu widzenia wiele na to wskazuje, jednak swoją huraoptymistyczną wizję Estończyk oparł na pięciu punktach, które jego zdaniem powinny posłużyć jako "jasny i dokładny przepis na wygraną". I tak, w swojej długiej analizie zaczyna od gry defensywnej, która absolutnie ma być bazą do myślenia o korzystnym wyniku. Zresztą wskazał na to sam trener Thomas Haberli, podkreślając że w ostatnich dniach właśnie nad tym elementem jego zespół pracował w Austrii. Druga rzecz to umiejętna gra pressingiem, ze wskazaniem naszych bolesnych strat w meczach z Mołdawią i Albanią. Po trzecie unicestwienie naszych największych gwiazd, czyli Roberta Lewandowskiego oraz Piotra Zielińskiego, a także znalezienie sposobu na Wojciecha Szczęsnego. "Trzeba obrócić w pył gwiezdny ogień polskich gwiazd" - zaakcentował autor. Po czwarte, trzeba załatać dziurę po tym, jak z powodów zdrowotnych z kadry wypadła legenda zespołu, 39-letni Konstantin Wasiljew. A po piąte - warto odwołać się do... szczęścia. - Szczęście jest potrzebne i na szczęście trzeba zapracować - podkreślił autor, a tę ostatnią, najmniej racjonalną przesłankę, podparł słowami Wasiljewa. - Wszystko jest możliwe w jednym meczu i nikt nie może nam ukraść naszych marzeń. Damy z siebie wszystko, aby te marzenia spełnić. Jeśli każdy z naszych zawodników na boisku da z siebie wszystko, wtedy możemy wygrać - powiedziała ikona estońskiej piłki.