Kto postawił na Leo Beenhakkera? Do dziś trwają spory, kto Leo Beenhakkera wymyślił w roli selekcjonera "Biało-Czerwonych". Wcześniej nie mieliśmy tak renomowanego i cenionego na świecie szkoleniowca. Latający Holender zaliczył 23 posady trenerskie, w tym po dwa razy prowadził Real Madryt i reprezentację Oranje, zanim wybrał Polskę. I podbił serca Polaków. Okrzyk "Leo! Leo!" był hitem na Stadionie Śląskim, a ówczesny prezydent Lech Kaczyński wręczał mu tytuł Człowieka Roku 2007 tygodnika "Wprost". Spór o Beenhakkera. Listkiewicz ochlapał Placzyńskiego Wtajemniczeni twierdzą, że na pomysł zatrudnienia Beenhakkera wpadł Andrzej Placzyński, szefujący firmie SportFive, która prowadziła interesy marketingowe i handlowała prawami telewizyjnymi PZPN-u. - To ja wpadłem na pomysł zatrudnienia Beenhakkkera - upierał się w maju tego roku Michał Listkiewicz w rozmowie z Placzyńskim, której byłem świadkiem. - Akurat, ty - odparł z ironią Placzyński. W reakcji na to Listkiewicz pstryknięciem palców ochlapał go wodą i gwałtownie opuścił stolik. To obrazuje, jakie do dziś emocje budzi w Polsce Beenhakker. Zresztą gorący związek Polski z Leo działa również na sędziwego Holendra. Akurat w erze Beenhakkera miałem przyjemność regularnie podróżować w ślad za reprezentacją Polski. Jak choćby do Belgradu, gdzie w listopadzie 2007 r., w składzie z Tomaszem Zahorskim i Jakubem Wawrzyniakiem w roli pomocnika Beenhakker potrafił osiągnąć remis 2-2 z Serbią, który dawał nam awans na Euro 2008 i to z pierwszego miejsca w grupie. W trakcie powrotu do kraju, na blegradzkim lotnisku spotkałem Leo i poprosiłem o rozmowę. Na początku zapytałem go o to, skąd wziął pomysł na tak eksperymentalny skład na Serbię - m.in. do środka pomocy wstawił rezerwowego lewego obrońcę Legii Warszawa, Jakuba Wawrzyniaka. - To akurat jest proste. Wzięło się z tego, że drugi napastnik Serbów, grający z numerem "22" (Zdravko Kuzmanović - przyp. red.) czaił się za plecami tego wielkiego faceta Żigicia i ciągle schodził na prawą stronę. Tymczasem "Brono" (Grzegorz Bronowicki) schodził do środka, by pilnować swojego skrzydłowego, więc musieliśmy mieć w tamtym rejonie boiska jeszcze jednego dobrego w defensywie zawodnika - opowiedział Beenhakker. Tak Polska zagrała przeciw Serbii: Fabiański - Wasilewski, Jop, Bąk ŻK (76. Żewłakow), G. Bronowcki ŻK - Łobodziński, M. Lewandowski, Wawrzyniak ŻK, Murawski, Kosowski (19. Zahorski) - Rasiak (46. Matusiak). Beenhakker zaczął od falstaru Niewiele zwiastowało, że przygoda z polską kadrą zakończy się dla Leo sukcesem. Latem 2006 r. zaczął od przegranej 0-2 z Danią. Później Jari Litmanen i jego koledzy z reprezentacji Finlandii rozstrzelali Orłów Leo 3-1 w Bydgoszczy. Jedyną bramkę dla nas strzelił Łukasz Garguła. Remis 1-1 z Serbią na stadionie Legii również nie ułatwił nam walki o awans na ME w Austrii i Szwajcarii. Beenhakker się nie poddał. Przemową na lotnisku, przy okazji podróży do Kazachstanu trafił do serc swych podopiecznych. Polska zaczęła wygrywać, a Ebi Smolarek zaczął się piąć w klasyfikacji strzelców. W końcu został najlepszym w całych eliminacjach. Leo postawił na młodych, jak 21-letni wówczas skrzydłowy Kuba Błaszczykowski. Matusiak, Zahorski, Golański, Bronowicki - nieoczywiste wybory Beenhakkera Dokonywał też wyborów nieoczywistych, jak obstawienie boków obrony Pawłem Golańskim i Grzegorzem Bronowickim, dawanie szans Radosławowi Matusiakowi, wspomnianemu już Zahorskiemu, Rafałowi Grzelakowi, czy Przemysławowi Kaźmierczakowi. Połowę składu wyjściowego rekrutował z naszej Ekstraklasy, dając sygnał do wytężonej pracy każdemu jej piłkarzowi, bo piłkarska kadra czeka. W ten sposób z Bełchatowa do Serie A, niemal za dwa miliony euro, wyjechał Matusiak. Gdy na fotelu prezesa PZPN-u Listkiewicza zastąpił Grzegorz Lato, rozpoczął się ciemniejszy okres Leo w polskiej piłce. Nowi pryncypałowie nie darzyli go sympatią. To przełożyło się na atmosferę w kadrze. Eliminacje do MŚ w RPA przegraliśmy z kretesem. Inna rzecz, że Beennhakker sam się do tego przyczynił, dzieląc rolę selekcjonera z obowiązkami dyrektora sportowego Feyenoordu Rotterdam. Grzegorz Lato: Beenhakker myślał, że jesteśmy czarnym ludem - Nie chciałbym, żeby w Polskim Związku Piłki Nożnej było tak jak wtedy, gdy zostałem prezesem. Michał Listkiewicz już przed mistrzostwami Europy podpisał następny kontrakt na trzy lata z Beenhakkerem i zostawił mi w prezencie pajaca, powiem szczerze. Bo to był pajac. Myślał, że jesteśmy czarnym ludem i będzie nas pouczał, co mamy robić. Powiedziałem mu kiedyś - albo przeprosisz Antoniego Piechniczka, albo paragraf numer dwa, gdzie było napisane: mam dbać o dobre imię Polskiego Związku Piłki Nożnej. Poza tym powiedziałem mu, że podpisaliśmy z nim kontrakt dotyczący pierwszej reprezentacji i ma się zająć tym, do czego jest zobowiązany, a nie pouczać nas - powiedział Interii Grzegorz Lato. Zapamiętaliśmy Leo jednak z historycznego awansu na ME. Z meczów, które rozgrzewały całą Polskę, jak wygrany dwumecz z Belgią - 1-0 na wyjeździe, po trafieniu Matusiaka i 2-0 w Chorzowie, po golach Ebiego Smolarka. Leo Beenhakker odwiedził Polskę w czerwcu na De Kuip w Rotterdamie Beenhakker darzy naszą reprezentację sporym sentymentem. Podczas czerwcowej jej wizyty da De Kuip, związanej z meczem Ligi Narodów z Holandią, nie mógł sobie odmówić odwiedzenia Polaków. Na jego prośbę spotkanie zaaranżował Ebi Smolarek. - Trener prosił, by nie robić mu zdjęć. Być może chce, by zapamiętać go z tamtych czasów, gdy prowadził Polskę - powiedział nam Smolarek. Fotoreporterzy i tak uchwycili moment, w którym Leo ściska się z Robertem Lewandowskim. Wszak "Lewy" debiutował w kadrze właśnie u niego. Nie tylko w dniu urodzin, ale tak na co dzień - wszystkiego najlepszego Panie Trenerze! Dużo zdrowia! Czytaj też: Blaski i cienie Leo Beenhakkera